HFPC wydała stanowisko "w związku z debatą wokół niedawnych publikacji tygodnika 'Wprost'". Nietrudno jest się domyślić, że chodzi przede wszystkim o sensacyjny tekst dotyczący Kamila Durczoka . Fundacja pisze bowiem przede wszystkim o tym, jak osoby publiczne powinny być traktowane przez dziennikarzy i co stanowi naruszenie standardów.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka przyznaje, że osoby publiczne powinny się cechować "grubszą skórą" i wobec nich granice swobody wypowiedzi są szersze. W mniejszym stopniu niż osób pełniących funkcje publiczne dotyczy to jednak takich osób jak dziennikarze, prawnicy, sportowcy czy artyści.
"Osoby publiczne nie są całkowicie pozbawione prawa do prywatności, a zasada 'grubszej skóry' nie oznacza przyzwolenia na publikację wszelkich informacji z ich życia prywatnego, nawet jeśli są one prawdziwe", podkreśla fundacja.
HFPC przypomina też o czynnikach, jakie należy brać pod uwagę przy ingerencji w życie prywatne osób publicznych. Jest to wkład publikacji w debatę publiczną, sfera życia, której dotyczy publikacja (jako najbardziej wrażliwe podaje się stan zdrowia, życie seksualne i życie rodzinne) czy wcześniejsze zachowanie danego człowieka - "tj. czy swoim zachowaniem sam przyczynił się do upublicznienia danej sfery swojego życia". Kolejne czynniki to sposób, w jaki uzyskano informacje, oraz ich forma, czyli poziom sensacyjności.
"Jeśli zatem publikacja dotyczy jednego z najbardziej wrażliwych obszarów życia prywatnego osoby powszechnie znanej, która jednak nie pełni funkcji publicznej", pisze fundacja, "wymaga się od dziennikarzy przedstawienia mocnego uzasadnienia dla takiej ingerencji i wykazania stosunkowo ścisłego związku z działalnością publiczną tej osoby, a także zachowania odpowiednio wyważonej formy. Publikacja o charakterze sensacyjnym, pozbawiona odniesienia do spraw publicznych, przygotowana w oparciu o głęboko ingerujące w prywatność metody zdobywania informacji, nie podlega ochronie".
Fundacja podkreśla, że w jej opinii publikacje naruszające takie standardy "wpływają negatywnie na poziom wolności słowa" i osłabiają rolę dziennikarzy w społeczeństwie. "Odwracają uwagę od dyskusji o ważnych problemach społecznych, które niekiedy są podnoszone w tego typu publikacjach (jak mobbing i molestowanie seksualne w miejscu pracy). W rezultacie istotne zagadnienia o publicznym znaczeniu przykrywane są tanią sensacją" - pisze fundacja.
Pełną treść stanowiska znajdziesz tutaj .
Durczok po publikacji "Wprost": Nigdy nikogo nie molestowałem. Jestem zdemolowany psychicznie >>>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!