- Prokuratura zleciła dochodzenie. Jego przedmiotem jest posiadanie środków odurzających - powiedział nam rzecznik warszawskiej prokuratury Przemysław Nowak. - Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że zabezpieczone w mieszkaniu materiały to amfetamina i kokaina - dodał Nowak. Rzecznik podkreślił, że są to pierwsze wyniki i na ostateczną opinię trzeba jeszcze poczekać.
W związki ze sprawą prokuratura chce przesłuchać m.in. właściciela mieszkania. Nie ma jednak żadnych podejrzanych. - Dochodzenie nie dotyczy konkretnych osób, jest prowadzone "w sprawie" - zaznaczył Nowak.
Zabezpieczone przez policję substancje to "biały proszek", który prowadzący śledztwo dziennikarze "Wprost" znaleźli w mieszkaniu w Warszawie. Informacje te pojawiły się w poniedziałkowym wydaniu tygodnika, w artykule dotyczącym Kamila Durczoka.
W niedzielę wieczorem "Wprost" opublikowało zdjęcie poniedziałkowej okładki. Był na niej szef "Faktów", którego dotyczył artykuł "Ciemna strona Kamila Durczoka". Od razu pojawiły się spekulacje, że ma to związek z wcześniejszym tekstem tygodnika, gdzie mówiono o molestowaniu i mobbingu w "jednej z największych stacji telewizyjnych".
W poniedziałek rano okazało się, że tekst dotyczy innej sprawy. Dziennikarze opisywali w nim - jak powiedzieli - dziennikarstwie śledztwo, które przeprowadzili w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Skontaktował się z nimi właściciel mieszkania. Twierdził, że wynajmująca je kobieta od miesięcy nie płaci czynszu, dlatego kazał jej się wyprowadzić i wymienił zamki.
Przy okazji z mieszkaniu miał znaleźć rzeczy osobiste Kamila Durczoka. Dziennikarze "Wprost" udali się do mieszkania razem z właścicielem. Na miejscu znaleźli m.in. "ślady białego proszku". W związku z tym wezwali do mieszkania policję
Czytaj więcej o publikacji "Wprost">>>
Durczok o publikacjach ''Wprost'': Jestem zdemolowanym psychicznie facetem
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!