- Jeszcze nie wiem, na kogo będę głosował, zobaczymy, jak się kampania rozwinie. Na lewicy mam kandydatów wielu - wyznał Kwaśniewski. Dodał też, że według niego Magdalena Ogórek to "osoba inteligentna i cenna, ale w tym momencie to nie jest kandydatka na stanowisko prezydenta". - Ogórek ma szansę zostać czołowym politykiem lewicy za 5-10 lat. Zmiana pokoleniowa jest biologicznie nieuchronna - dodał.
Kwaśniewski spytany o ocenę prezentacji jej kandydatury odpowiedział: - To było zgrabne wystąpienie, nieźle opakowane, ale nie niesie treści, które by mnie, starego wyjadacza, porywało - podsumował. Podkreślił, że jej stanowisko w sprawie Rosji jest "naiwnością". Dodał, że nie można zneutralizować stosunków z Rosją i nie akceptować aneksji Krymu jednocześnie.
Wytknął też niekonsekwencję Leszkowi Millerowi, mówiąc, że kategoryczna odmowa sprzedaży broni Kijowowi nie pokrywa się z życzeniem pokoju na Ukrainie. - Mówienie, że to źle, że Rosjanie strzelają i anektują Krym, a z drugiej, że należy neutralizować stosunki, to cyniczne spojrzenie na sprawę - dodał.
Były prezydent odniósł się też do kampanii Bronisława Komorowskiego. Według niego, by starać się o reelekcję, należy "wyjść z pałacu i wyjść do wyborców". - Musi pokazać, że zależy mu na głosach wyborców, musi porozmawiać z lokalnymi mediami. Niekoniecznie musi debatować z kontrkandydatami przed pierwszą turą. Nie trzeba wyciągać tych, którzy aspirują. Można poczekać do drugiej tury, kiedy debata jest obowiązkiem - dodał.
Kwaśniewski, komentując sytuację na Ukrainie, pochwalił postawę kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Stwierdził, że od samego początku kryzysu jest bardzo konsekwentna, krytykuje Putina, stojąc jednocześnie w opozycji do świata niemieckiego biznesu. - Dla nich Rosja zawsze była ważniejsza niż Ukraina. Ma trudne zadanie - przyznał.
Dodał też, że Putina mogły zaskoczyć cztery czynniki w konflikcie ukraińskim. Po pierwsze - antyrosyjskie nastroje Ukraińców, po drugie - jedność Europy i wprowadzenie sankcji, po trzecie - opór kanclerza Niemiec, a po czwarte - nacisk ekonomiczny i ceny ropy. - Putin zobaczył, że rozejm jest mu równie na rękę. Po mińskim porozumieniu ceny ropy lekko odbiły. Czekały zawieszenia ognia jak kania dżdżu - komentował.
Zauważył też, że Ukraina będzie mogła przeprowadzić niezbędne reformy tylko wtedy, gdy osiągnie pokój. Przy tym nie może zgodzić się na federalizację, ale będzie musiała przeprowadzić głęboką i mądrą decentralizację.
Drugim gościem Tomasza Lisa był szef JSW Jarosław Zagórowski, który zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska, jeśli górnicy wrócą do pracy. - Trudno rozmawiać ze wszystkimi pracownikami spółki, jeśli ta liczy 26 tys., tym bardziej że skala nienawiści budowana przez liderów związkowych była skierowana w kierunku jednej osoby - tłumaczył. Podkreślił, że dialog ze związkowcami był zawsze trudny. - Menedżerowie robią to, czego chcą związkowcy. Jeśli tego nie robią, to niestety odchodzą. Ja jestem ewenementem, przepracowałem na stanowisku 8 lat, a średnia to 2,5 roku - dodał.
Zapytany o najważniejsze punkty sporne, wymienił dwa postulaty, które chciał zrealizować, by wypracować oszczędności. Był to sześciodniowy cykl pracy kopalni oraz uzależnienie wysokości czternastej wypłaty od zysków firmy.
Związkowcy to eksperci od manipulowania ludźmi. Bronią raz wywalczonych przywilejów, dodatków, np. do przyborów szkolnych (po 300-400 zł na dziecko każdego roku), albo do zwolnień lekarskich (zakład dopłacał 20 proc., by tworzyło to pełną pensję), co psuło frekwencję. W ciągu dziesięciu lat wynagrodzenia wzrosły o 60 proc. - wyliczał Zagórowski.
Zapytany przez prowadzącego o jego zarobki odpowiedział: - Gdy spółka weszła na giełdę, zarabiałem sześć średnich krajowych - około 20 tys. zł. Ostatnie moje wynagrodzenie to 72 tys. zł.
Dodał, że dziś czuje się przegrany, ale nie w starciu z liderami związkowymi, którzy "nigdy nie odpuszczą raz zdobytych pozycji i nie są w stanie wrócić do fizycznej pracy po 20 latach niepracowania". - Mój następca będzie musiał odpuścić, żeby przetrwać. Sytuacja firmy będzie taka sama. Przegrywamy z polskim prawem, którego związkowcy są wytworem - podsumował.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!