Cel uświęca środki. Każdy monarcha jest silny poparciem swoich pretorianów. Stąd nominacje kardynalskie są w ręku każdego papieża wybornym instrumentem kreowania własnej polityki. Nie tylko personalnej.
Obecnie większość purpuratów, pochodząca z nominacji poprzednich dwóch konserwatywnych papieży, nie należy do zwolenników nowego kursu w Watykanie. Nic więc dziwnego, że dwudziestka nominatów ma wzmocnić linię obecnego pontifexa: "ubogiego Kościoła ubogich ludzi".
Spektakularna jest nominacja jednego z nielicznych Europejczyków, Włocha Franzisco Montenegro, do którego archidiecezji na Sycylii należy śródziemnomorska wyspa Lampedusa, którą papież odwiedził w lecie 2013 roku, by solidaryzować się z nędzarzami-uciekinierami z Afryki.
Lwia część nominatów pochodzi jednak z peryferiów Kościoła. Wśród nich znajdują się biskupi z krajów, które nigdy nie miały swojego kardynała: Wysp Zielonego Przylądka, Wietnamu, Mozambiku, archipelagu Wysp Tonga na południowym Pacyfiku, czy Republiki Związku Mjanmy (dawnej Burmy). Istotne jest i to, że nowi kardynałowie nigdy nie orbitowali wokół rzymskiej kurii.
A reforma kurii to obecnie priorytet dla papieża Franciszka. Dlatego na początku minionego tygodnia nad zmianami kościelnej centrali pochylił się jego nieformalny rząd, czyli grupa ośmiu zaufanych kardynałów, funkcjonująca jakby w opozycji do kurii. W piątek rzeczona grupa K-8 przedłożyła 34-stronicowy projekt zmian całemu kolegium kardynalskiemu, które w liczbie 164 z ogólnej 227 purpuratów, w tym nowo kreowanych, zjawiło się na konsystorzu w Rzymie.
Z wewnętrznych doniesień wynika, że sytuacja w kolegium kardynalskim jest napięta. Ale chodzi przecież o nic innego, jak tylko o radykalne zerwanie z dotychczasowym statusem kurii, rozumianym jako naczelne dowództwo Kościoła. Co wielu konserwatywnym kurialistom, drżącym o swoje wpływy, przysparza bezsennych nocy.
Projekt grupy K-8 formalnie stanowi rewizję Konstytucji Apostolskiej "Pastor Bonus", wydanej w 1988 roku przez papieża Jana Pawła II, a regulującej strukturę kościelnej centrali. Z przecieków wynika, że zmiany polegają na zmniejszeniu liczby watykańskich ministerstw (kongregacji i rad papieskich) i na lepszej koordynacji ich pracy. To brzmi mało rewolucyjnie, ale de facto oznacza wprowadzanie na miejsce autorytarnego sposobu podejmowania decyzji zasad konsultacji.
Zmiany uderzają też w najbardziej prestiżowy organ Kurii - sekretariat stanu. Od pontyfikatu papieża Pawła VI (1963-78) nabrał on cech urzędu kanclerskiego, sterując nie tylko polityką zagraniczną Stolicy Apostolskiej, ale i podporządkowując sobie wszystkie inne watykańskie ministerstwa. W przypadku sekretarza stanu papieża Benedykta XVI, kardynała Tarcisio Bertone, urząd przerodził się w instytucję wicepapieża. Kardynał Bertone posunął się bowiem tak daleko, że np. blokował spotkania w cztery oczy szefów poszczególnych kongregacji z Benedyktem XVI. Na tete-a-tete z Najwyższym Kapłanem czekali oni w tygodniowych kolejkach.
Taki model funkcjonowania sekretariatu stanu obecny projekt wyrzuca na śmietnik. Projekt reformy kurii zawiera też propozycję wzmocnienia pozycji świeckich w Kościele poprzez powołanie odrębnej kongregacji "ds. świeckich, rodziny i życia" oraz wyniesienie na kluczowe stanowiska w kurii osób świeckich, w tym także kobiet, co obecnie zarezerwowane jest wyłącznie dla duchownych w randze kardynałów lub arcybiskupów.
U podstaw zmian sugerowanych przez grupę K-8 leży postulat zmiany mentalności urzędników kurii. Siłą napędową ma być dla nich nie "wyścig szczurów", a "duchowość w służbie wspólnoty". Postulat, którego wdrożenie będzie graniczyć z cudem.
Spetryfikowane networki w Watykanie, powiązane silnie z korupcyjną polityką włoską, bronią się bowiem przed szatańskimi pomysłami pozbawienia ich dotychczasowych wpływów. Nic dziwnego, że grupy konserwatywnych kardynałów i kurialistów tworzą front oporu. Jeden z ich liderów, niemiecki kardynał Gerhard Ludwig Müller, zarazem prefekt najważniejszej kongregacji, Doktryny i Nauki Wiary, na łamach watykańskiej gazety "Osservatore Romano", półoficjalnego organu Stolicy Apostolskiej, napisał, że reforma kurii nie może podlegać kryteriom, które obowiązują w przypadku centralnych instytucji świeckich. A już oddanie wyższych stanowisk w kurii rzymskiej świeckim byłoby sakrilegiem, podobnie jak przekazanie większej władzy w ręce narodowych episkopatów. Wielu uważa, że wywody Müllera stanowią kontrpropozycję dla projektu grupy K-8.
Reformą kurii papież chce uczynić zmiany w Kościele nieodwracalnymi. A nominacjami kardynalskimi pragnie zamienić proporcje w kolegium, które wybierze nową głowę Kościoła. Bo wydaje się wątpliwe, by on sam zebrał wszystkie owoce swoich reform. Wybór jego następcy przesądzi o trwałości zmiany kursu, zainicjowanej przez papieża z Argentyny.