"Poroszenko sprzedał nas, na widły go" - to tylko jedna z wiadomości, które według Pieniążka otrzymują ukraińscy żołnierze. Ton wiadomości wyraźnie wskazuje na to, że została wysłana przez ukraińskiego obywatela, a być może innego żołnierza:
Nadawca jednak nie jest znany. Pieniążek sugeruje, że SMS-y mogą być dziełem prorosyjskiej propagandy. "Chłopcy, poddałem się, jeńców nie rozstrzeliwują. To lepsze, niż zdechnąć" - takie wiadomości muszą oddziaływać na wyobraźnię ukraińskich wojskowych. Tym bardziej jeśli wydaje się, że pochodzą od kolegi z frontu, który życzy im jak najlepiej i doradza najlepsze dla nich rozwiązanie.
Pieniążek pisze na swoim Twitterze, że także do niego dotarł SMS o podobnej treści. Dziennikarz wskazuje na to, że numer, z którego wysłano wiadomość, jest nietypowy jak na numer ukraiński:
Tymczasem o równie ciekawej sprawie informuje TVP Info. Portal pisze, że rosyjscy żołnierze z Murmańska skarżyli się Siergiejowi Kriwience, członkowi kremlowskiej rady ds. praw człowieka, że przymuszano ich do wzięcia udziału w wojnie na wschodzie Ukrainy.
"Zgodnie z rozkazem mieli jechać do Rostowa nad Donem, a tam w ramach zadań bojowych potajemnie przekroczyć ukraińską granicę. Oficer wyjaśniał im, że tam trwa wojna i muszą pomagać rosyjskojęzycznej ludności, która ginie od ukraińskich bomb" - relacjonuje TVP Info . Kriwienko wysłał już do rosyjskiego Ministerstwa Obrony list, w którym domaga się wyjaśnienia tej sprawy.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!