- Pojawią się też ludzie związani z mediami - powiedziała "Pressowi" Dorota Kania, współautorka książki. Jej zdaniem "wiele osób związanych ze służbami zakładało media w Polsce".
Publikacja Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza ma dotyczyć ludzi związanych ze służbami specjalnymi PRL, ich losów po 1989 roku i ich dzieci.
Pierwsza część książki, "Resortowe dzieci. Media", miała przedstawiać znanych dziennikarzy i publicystów, którzy - według autorów - odnieśli sukces w III RP dzięki powiązaniom ich rodziców z władzami PRL. Na okładce książki znalazły się wizerunki m.in. Janiny Paradowskiej, Tomasza Lisa, Jerzego Baczyńskiego, Adama Michnika.
Jacek Żakowski, którego podobizna również pojawiła się na okładce, wytoczył proces wydawnictwu Fronda. Wydawca zasłonił jego wizerunek znakiem zapytania, a wcześniejsze wydania książki zostały wycofane z księgarń. Sąd zdecydował również, że wydawnictwo ma przeprosić Żakowskiego i wypłacić mu 50 tys. zł zadośćuczynienia.
Zdaniem sądu naruszanie dóbr powoda nadal trwa, dlatego przeprosiny muszą się ukazać w mediach o różnym profilu politycznym. Sędzia mówiła, że wprawdzie nie stracił on pracy, ale jego dorobek został "poważnie nadszarpnięty", a w internecie funkcjonuje on wciąż jako "resortowe dziecko". Według sądu nie jest do ustalenia, na ile spowodowało to utratę jego czytelników.
Fronda przeprosiła też Monikę Olejnik za sugerowanie na tylnej stronie okładki książki, że jest "osobą szydzącą z patriotyzmu, polskich tradycji i w ogóle z polskości".
Nieprawdziwe informacje na temat Olejnik mają dodatkowo zostać usunięte z internetu i ewentualnych przyszłych wydań książki.
Nie wszyscy przedstawieni na okładce zdecydowali się na wytoczenie pozwu przeciwko wydawcy "Resortowych dzieci". Redaktor naczelny "Polityki" Jerzy Baczyński, krótko po premierze książki, zastanawiał się czy lepiej jest "ignorować, bo wytknięcie wszystkich popełnionych w książce nadużyć wymagałoby setek stron sprostować i komentarzy, co technicznie jest niewykonalne i moralnie absurdalne, czy jednak spotykać się przez lata w sądach z autorskim tercetem".
Z kolei Janina Paradowska pisała w "Polityce", że choć "ani jej rodzice, ani dziadkowie nie byli w KPP, PZPR czy w SB", to czuje się wyróżniona.
"Chociaż książka ma charakter listy proskrypcyjnej, gdyby mnie w niej nie było, poczułabym się pokrzywdzona. Znalezienie się w elicie polskiego dziennikarstwa (tak, to jest elita, czy się autorom prawym i niepokornym podoba czy nie) jest swego rodzaju uhonorowaniem. Wszystkie osoby, których fotografie zdobią okładkę, znam, lubię, cenię i rozumiem" - stwierdziła.
Robert Kwiatkowski ograniczył się tylko do wydania opinii na temat książki na Twitterze, a pozostałe osoby, które wydawnictwo umieściło na okładce, nie zdecydowały się na wchodzenie w dialog z autorami "Resortowych dzieci".
- Mamy jeszcze trochę egzemplarzy w magazynie, więc jeśli pojawienie się na rynku drugiej części spowoduje, że będzie popyt na pierwszą, to ją dodrukujemy, uwzględniając wymogi tych ugód, które zawarliśmy - powiedział w rozmowie z "Pressem" Michał Jeżewski, prezes wydawnictwa Fronda.
Jednocześnie Jeżewski zapewnił, że prawnicy uważnie pochylają się nad drugą częścią, żeby "nie popełnić tych drobnych błędów, które wtedy popełniliśmy".
Książka "Resortowe dzieci. Media" znalazła się na liście bestsellerów 2014 roku w kategorii "Literatura faktu"