- Tam, gdzie władze niby starają się ukrócić działania islamistów, Boko Haram nieustannie rośnie w siłę - uważa kard. Onaiyekan z Nigerii. Według niego jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest bardzo słabe uzbrojenie rządowej armii, co powoduje osłabienie i tak już niskiego morale żołnierzy. - Siły nigeryjskie odegrały fundamentalną rolę w przywróceniu pokoju w Liberii i Sierra Leone. Jeśli nie jesteśmy w stanie zrobić tego u siebie, oznacza to, że wyraźnie brakuje woli politycznej - stwierdził arcybiskup Abudży.
Zaznaczył, że przeciwstawienie się islamistom wpisuje się w linię "moralnego nauczania Kościoła", które zakłada powstrzymanie niesprawiedliwego agresora. - Nie popieram odwoływania się do przemocy i używania broni, jeśli jednak masz przed sobą uzbrojonych ludzi z Boko Haram, nie możesz myśleć, że da się ich pokonać tylko 'zdrowaśkami'. Oni są gotowi do wszystkiego, także do mordowania niewinnych ludzi - podkreślił hierarcha.
Zdaniem Onaiyekana wzrost islamskiego fundamentalizmu wiąże się z dzisiejszym sposobem formowania muzułmanów, które według duchownego nacechowe jest brakiem tolerancji religijnej i głębokim przekonaniem o wyższości nauczania Mahometa i konieczności podbicia dla niego świata. Kardynał przypomniał, że z rąk Boko Haram giną nie tylko chrześcijanie, ale także muzułmanie niepopierający działań tej organizacji.
Ponieważ przemoc siana przez islamskich fundamentalistów wykroczyła poza granice Nigerii i stała się problemem regionalnym, do walki z Boko Haram włączają się też kraje ościenne - Benin, Kamerun, Czad i Niger. Islamiści nie pozostają jednak bierni i w minionych dniach zaostrzyli swą ofensywę w tym regionie Afryki.