Adam Jarubas, kandydat PSL na prezydenta, krytykuje dotychczasową politykę Polski wobec Ukrainy. Jak mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", jako orędownicy Ukrainy dużo straciliśmy.
"Turystyka na Majdan wielu polskich polityków, ta w 2004 i w 2014 r., wyrywanie się przed szereg, dziś nie bilansuje się na plus. Polska, która chciała być bardzo silnym orędownikiem europejskiej drogi Ukrainy, została przez Kijów, ale także Berlin i Waszyngton potraktowana trochę jak chłopiec na posyłki. Zrobiliśmy swoje, a teraz mamy czekać w szeregu na kolejne rozkazy" - ocenił marszałek województwa świętokrzyskiego.
Jarubas wytyka, że Polska na zaangażowaniu w sprawy Ukrainy nie zyskała politycznie, a do tego "odnotowaliśmy ogromne straty gospodarcze".
Dlatego zdaniem kandydata ludowców na prezydenta trzeba zmienić politykę zagraniczną. "Przy naszym położeniu geopolitycznym potrzebna jest zdroworozsądkowa polityka wschodnia, daleka od emocji, zbytnich uprzedzeń, uwzględniająca mocniej niż dotychczas nasz interes narodowy".
Sondaże nie dają politykowi PSL szans na sukces w majowych wyborach. W ostatnim miał 2 proc., tak jak Janusz Korwin-Mikke i Janusz Palikot.
Ale Adam Jarubas nie traci optymizmu. "Mam nadzieję spotkać się na debacie z Bronisławem Komorowskim przed drugą turą" - mówi "Rz". Przed pierwszą turą głosowania chce debatować z Andrzejem Dudą z PiS.
Kandydat PSL, gdyby był posłem, nie poparłby konwencji antyprzemocowej. Nie głosowałby też za ustawą o związkach partnerskich. Za to nie ma nic przeciwko in vitro. Bo jak stwierdził w rozmowie z "Rz", "nie możemy przechodzić do porządku dziennego nad problemem wielu polskich rodzin borykających się z bezdzietnością".