"Nie wiadomo, jak zakończą się zaplanowane na dzisiaj rozmowy w Mińsku w sprawie wojny w Ukrainie. Trudno znaleźć optymistów, czytając prasę zachodnią, ukraińską czy rosyjską. Bo jak negocjować warunki pokoju, który miałby zakończyć wojnę, której oficjalnie nie ma" - zastanawiał się na blogu blogu w serwisie Polityka.pl publicysta Edwin Bendyk. "W oficjalnym słowniku ukraińskim na wschodzie kraju ciągle trwa Operacja Antyterrorystyczna. Rosja została co prawda określona agresorem ze względu na bezpośrednie zaangażowanie w konflikt, jednak ciągle trwa wymiana handlowa między oboma krajami i utrzymywane są stosunki dyplomatyczne (inaczej niż podczas konfliktu Gruzji z Rosją w 2008 r.)" - dodał.
"Dla Ukraińców wrogiem nie są Rosjanie, poziom sympatii do tego narodu jest nieustannie wysoki (bez wzajemności), wrogiem jest za to na pewno Putin i abstrakcyjna figura Homo Sovieticus" - skomentował Bendyk
"Zbrojna agresja, nawet jeśli ma charakter niewypowiedzianej hybrydowej wojny, obliczona jest właśnie na destrukcję najważniejszego osiągnięcia Rewolucji - zaufania, które stało się podstawą nowej społecznej więzi w Ukrainie. Uruchomienie w Ukrainie logiki wojny oraz pełnej mobilizacji opartej na zawieszeniu praw obywatelskich i przemocy stanu wojennego byłoby największym sukcesem Władimira Putina" - stwierdził publicysta.
"O co chodzi? Dlaczego władze Ukrainy nie ogłoszą stanu wojny, wszak sytuacja rzeczywiście jest dramatyczna?
Powodów jest wiele: od czysto strategicznych przez ekonomiczne po społeczne. Te były już wielokrotnie analizowane. Istnieje wszakże metapoziom problemu - konflikt w Donbasie to wojna nowego rodzaju, będąca konsekwencją rewolucji, jaką zapoczątkował EuroMajdan w 2013 r. Rewolucji nowego typu, inicjującej utopijny zapewne w dużej mierze projekt tworzenia nowego, pluralistycznego, wielokulturowego, samoorganizującego się społeczeństwa, opartego na zindywidualizowanej podmiotowości" - tłumaczył dalej publicysta.