Jon Stewart odchodzi z "The Daily Show". To on "przywracał zdrowie psychiczne" Amerykanów

Po 16 latach Jon Stewart przestanie prowadzić kultowy program "The Daily Show". Swoją decyzję o nieprzedłużeniu umowy ze stacją Comedy Central ogłosił wczoraj.

To koniec pewnej epoki w amerykańskiej telewizji. Po 16 latach prowadzenia "The Daily Show" Jon Stewart ogłosił, że w tym roku nie przedłuży umowy ze stacją. Dla licznych fanów to prawdziwy cios - Stewart stał się kultową postacią w USA, jego program - pozycją obowiązkową do oglądania.

 

W swoich programach dzień w dzień Stewart pokazywał, jak głupia potrafi być polityka; jak niesprawiedliwa może być opinia publiczna w "owczym pędzie" i jak bardzo nastawione na zysk są media, określające siebie mianem "informacyjnych". Jego styl prowadzenia programu odrodził satyrę polityczną w amerykańskiej telewizji - na tej kanwie powstał (niemniej kultowy) "The Colbert Report" również w Comedy Central oraz "Last week tonight" Johna Olivera w HBO.

"The Daily Show" stał się na tyle ważnym programem, że niemal codziennie u Stewarta pojawiają się najważniejsze postacie amerykańskiej polityki, gwiazdy kina, muzyki czy autorzy książek, których ceni prowadzący.

 

Krytyka telewizji informacyjnych

Stewart jest ostrym krytykiem telewizji informacyjnych, takich jak CNN czy MSNBC. Suchej nitki nie zostawia także na FOX News, którą to telewizję krytykuje za przekłamania i manipulacje niemal w każdym swoim programie. Według Stewarta, media takie jak wspomniane CNN czy CNBC powinny "pomagać Amerykanom" w zrozumieniu polityki i ważnych spraw społecznych. Zamiast tego - inwestują ogromne środki w bezsensowne relacje np. z samochodu w centrum Nowego Jorku podczas "śnieżycy stulecia".

 

Stewart bardzo precyzyjnie rozróżnia pojęcia - dla niego jest bardzo ważne, żeby nie zostać zrozumianym opacznie. Np. w sprawie krytyki FOX News nie nazywa tej stacji "partyjną" (pomimo że nie pojawia się tam krytyka Partii Republikańskiej). Nazywa ją natomiast stacją "ideologiczną". Prowadzący "The Daily Show" w każdym wystąpieniu, kiedy mówi o mediach, pokazuje, jak wielkie nadużycia się w nich pojawiają. Przykład? Twierdzenie, że George W. Bush jest zbrodniarzem wojennym. Stewart na to odpowiada, że dla niego zbrodniarzem wojennym był Pol Pot. Więc może lepiej poszukać lepszego określenia na byłego prezydenta USA?

"Nie będę waszą małpką"

Jednym z najbardziej pamiętnych wystąpień na temat mediów Stewarta było wystąpienie w programie "Crossfire" w CNN w 2004 roku. W programie nastawionym na konfrontacje z dwoma prowadzącymi - lewicowym i prawicowym - Stewart wytknął, że zamiast kontrolować polityków, wspomniani dziennikarze są po prostu częścią strategii politycznych partii, a samo CNN "krzywdzi Amerykę".

Prowadzący program próbowali kontrować Stewarta, ale robili to bardzo nieudolnie - Stewart w niezwykle inteligentny sposób pokazał, że dziennikarze CNN nie potrafią dyskutować o stanie kraju, a - co więcej - nie są w stanie obronić własnej stacji.

 

Prowadzący byli na tyle bezsilni, że jeden z nich w pewnym momencie wypalił: "Come on! Bądź śmieszny!". Na co Stewart odparł: "Nie, nie będę tu waszą małpką".

"Rally to restore sanity and/or fear"

Wielu komentatorów twierdzi, że Stewart jest w tej chwili personą telewizyjną cieszącą się największym zaufaniem. Dodają jednym tchem, że prowadzący "The Daily Show" tak zmodyfikował program, że dzisiaj więcej można się dowiedzieć od niego, niż np. z CNN. Stewart jednak cały czas podkreśla, że on sam był, jest i będzie komikiem. Jednym z argumentów, które często przytacza, jest to, że aby zrozumieć żarty w jego programie, trzeba już mieć pewną wiedzę na temat wydarzeń w kraju i na świecie. W tym sensie on sam nie informuje, jedynie wytyka absurdy.

Kulminacją tego podejścia - krytyki mediów i głupoty polityków - było zgromadzenie, które przygotował wspólnie ze Stevenem Colbertem, prowadzącym program "The Colbert Report". Wydarzenie nazwane "Rally to restore sanity and/or fear" (tłum. "Zlot w celu przywrócenia zdrowa psychicznego i/lub strachu") przyciągnęło do Waszyngtonu ponad 200 tysięcy ludzi. Zdarzenie miało na celu pokazanie, że głos powinni mieć ci, którzy chcą dyskusji na temat kraju i polityki opartej o rozsądne argumenty, a nie demagogię.

 

"Rosewater"

Oprócz prowadzenia "The Daily Show" i pisania książek, Stewart podejmuje się ciągle nowych wyzwań. Ostatnio został reżyserem. Jego debiut w tej roli to "Rosewater".

O czym jest? Film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, po części zapoczątkowanych przez "The Daily Show". W 2009 roku Stewart wysłał swoją ekipę do Iranu, aby przygotowała materiał satyryczny z tamtejszych wyborów prezydenckich. Jednym z segmentów reportażu była rozmowa z korespondentem "Newsweeka" w Iranie - Maziarem Bahari. Ekipa Stewarta - jak to komicy - żartowali, że są amerykańskimi szpiegami. Niedługo potem reżim aresztował Bahariego na kilka miesięcy. Dziennikarz był torturowany i odcięty od świata. Jednym z materiałów, którymi Irańczycy próbowali obciążyć Bahariego, był właśnie fragment satyrycznego "The Daily Show".

 

Dziennikarz po wyjściu z aresztu wszystko opisał w postaci książki. Po kilku latach zekranizował ją Jon Stewart. Film niedawno zagościł do amerykańskich kin, niedługo pojawi się na DVD.

Stewart otrzymał w sumie 20 nagród Emmy - 18 za "The Daily Show" i 2 za "The Colbert Report", którego był współtwórcą i producentem. Na razie nie ma konkretnej daty ostatniego programu Stewarta. On sam podkreślił, że rozmowy w tej sprawie jeszcze trwają. Pewne jest natomiast, że to już jego koniec w "The Daily Show".

Więcej o: