Paweł Kukiz chce zostać prezydentem, by "przywrócić podmiotowość obywatelom w Polsce i za granicą". "Dzisiaj Polska i Polacy są traktowani na świecie przedmiotowo, a nie podmiotowo. Cały czas próbuje zwrócić państwo obywatelom, a może to zrobić tylko w jeden sposób. Poprzez zmianę ordynacji wyborczej i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych" - tłumaczy były wokalista zespołu Piersi w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Wprowadzenie JOW to od lat najważniejszy postulat Kukiza. Obietnica realizacji postulatu była nawet przyczyną krótkotrwałej współpracy z Platformą Obywatelską. Dziś muzyk nie ma złudzeń co do Platformy, której rządy bardzo nisko ocenia.
''Ministrowie w rządzie PO-PSL są wymieniani jak za czasów komuny, nie z klucza kompetencyjnego, ale partyjnego. Ci, którzy mieli być ministrami sportu, zostają ministrami infrastruktury. Ci, którzy mieli zostać ministrami sprawiedliwości, zostają ministrami obrony narodowej. Stanisław Bareja lepiej nie wymyśliłby rządów PO. W Polsce mamy rzeczywistość jak z "Misia"'' - stwierdził.
Ale Paweł Kukiz rozczarowany jest także opozycją. "PiS woli krzyknąć parę razy "liberum veto" i że jest fatalnie, a następnie idzie po pieniądze zabrane nam w formie przeróżnych podatków. Mam wrażenie, że oni nie chcą dojść do władzy, ale pozostać wieczną opozycją. Ona za nic nie odpowiada, ale wszystko może obiecać. Bardzo wygodna sytuacja i pomysł na życie dla dużej grupy "opozycjonistów". PiS jest rewersem systemu, który stworzyła Platforma" - ocenił w rozmowie z "Rz".
Krytykuje kandydata PiS na prezydenta. Jak stwierdził, Andrzej Duda jest "Komorowskim PiS".
Kukiz obiecuje, że jeśli w majowych wyborach zdobędzie ponad 5 proc. głosów zostanie w polityce. Zacznie budować Ruch Obywatelski, by wystartować w wyborach parlamentarnych.
Ale jeśli poparcie będzie niższe niż 5 proc. - skończy z polityką. "Wrócę do grania muzyki. Nie będę kopał się z koniem".