Terlikowski chce zakazu in vitro. "Nie ma innej drogi wyjścia z matni, w którą pcha nas przemysł reprodukcyjny"

"Sprawa szczecińska nie jest jednostkowym błędem medycznym, ale... dowodem na głęboką patologię, jaką jest procedura in vitro. Bez wycofania się z finansowania biznesu zapłodnienia pozaustrojowego, a także zakazania poczęcia w szkle nie da się uniknąć podobnych, a być może o wiele większych skandali" - przekonuje Tomasz Terlikowski w "Rzeczpospolitej".

Według Tomasza Terlikowskiego finałem bulwersującej sprawy pomylenia komórek jajowych podczas zapłodnienia pozaustrojowego powinno być wprowadzenie całkowitego zakazu in vitro w Polsce.

"Nie ma bowiem innej drogi wyjścia z matni, w jaką wprowadzają nas rzecznicy wielkiego przemysłu medycyny reprodukcyjnej. Polska pokazała już przynajmniej raz, że potrafi zmienić złe prawo i zły zwyczaj, gdy w 1993 roku wprowadziła zakaz aborcji. Wierzę, że także obecnie możliwe są odważne zdroworozsądkowe decyzje, które chronią ludzkie życie" - napisał publicysta w "Rzeczpospolitej".

Kontrole, kary, prokurator - to za mało

Przypomnijmy, w efekcie pomyłki, do której doszło w klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, pacjentka urodziła nie swoje dziecko. Nasienie jej męża zostało połączone z komórką innej kobiety. Dziecko urodziło się z wadami genetycznymi.

Zdaniem Terlikowskiego "sprawa szczecińska nie jest niestety jednostkowym dramatycznym błędem medycznym, ale... dowodem na głęboką patologię, jaką jest procedura in vitro".

"Bez wycofania się z finansowania biznesu zapłodnienia pozaustrojowego, a także zakazania poczęcia w szkle nie da się uniknąć podobnych, a być może o wiele większych skandali. Wykluczanie klinik z programu i kierowanie spraw do prokuratury nie uzdrowi sytuacji, ponieważ ona - z samej natury in vitro - pozostaje chora. I co gorsza, niszczy tkankę społeczną i rodzinę" - ocenił redaktor naczelny TV Republika.

In vitro niebezpieczne dla dzieci?

Dla Terlikowskiego kolejnym argumentem w walce o całkowity zakaz zapłodnienia pozaustrojowego jest to, że dziecko, które urodziło się w Szczecinie, jest niepełnosprawne. Jak przekonuje, procedura in vitro "jest dla dzieci poczętych zwyczajnie niebezpieczna, rodzi bowiem znacząco większe ryzyko rozmaitych wad genetycznych".

"Gdy kilkanaście miesięcy temu mówił o tym ks. Franciszek Longchamps de Berier, media pełne były szyderczych tyrad ludzi, którzy zarzucali mu brak wiedzy. Teraz jednak każdy może zobaczyć, że ryzyko jest znacząco większe" - ocenił publicysta w "Rz".

Warto przypomnieć, wspomniany przez Terlikowskiego ks. Longchamps de Berier, przekonywał, że dzieci poczęte w wyniku zapłodnienia in vitro mają "dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych".

Kłamstwa ministra

Redaktor naczelny TV Republika piętnuje też kłamstwa ministra zdrowia. Przekonuje, że wydarzenia, do których doszło w szczecińskiej klinice, jasno pokazują: w ośrodkach przeprowadzających zapłodnienia in vitro finansowane przez państwo nie są przestrzegane żadne normy i zasady.

"Minister Bartosz Arłukowicz wprowadzał w błąd opinię publiczną, sugerując, że ośrodki, w których wprowadzony zostanie rządowy program refundowanego in vitro, zostały szczegółowo sprawdzone i że funkcjonują w nich ostre kryteria etyczne i profesjonalne" - napisał Tomasz Terlikowski.

Rząd nie zamierza zakazywać in vitro ani rezygnować z programu dofinansowywania zabiegów. Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska zapowiedziała, że rządowy program będzie dostępny nie tylko dla małżeństw.

Więcej o: