- W polskim prawie są wszystkie zapisy, które dzisiaj umożliwiają służbom państwa na walkę z przemocą wobec kobiet - dowodził w "7 Dniu Tygodnia" Sasin. Poseł PiS argumentował w ten sposób swoją krytykę przyjęcia konwencji przez Sejm. Jego zdaniem międzynarodowy dokument "w części prawnej, nie ideologicznej" nie wprowadza nic nowego do polskiego prawa.
Dlaczego Sasin podzielił konwencję na "część prawną" i "część ideologiczną"? Polska prawica krytykuje niektóre sformułowania konwencji, uznając je za zagrażające polskiej tradycji, kulturze i religii.
Olejnik zaprzeczyła słowom Sasina. Wyliczyła m.in. pojawiające się w konwencji zobowiązanie do budowy schronisk dla ofiar przemocy domowej oraz nałożenie na instytucje państwowe obowiązku usuwania sprawcy z miejsca jego wspólnego zamieszkania z ofiarą.
Jak podkreśla Radio ZET, Sasin przyznał, że "to trzeba zrobić" i że wymaga to istotnie zmian prawa. Choć jednak wycofał się z twierdzenia o tym, że konwencja nic nie zmienia, podtrzymał linię krytyki, jaką wobec konwencji prezentuje wobec PiS.
- Zaostrzajmy prawo i precyzujmy, żeby sprawcy nie mogli szykanować swoich ofiar. Ale nie wprowadzajmy ideologicznych dokumentów - stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliowości.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!