Przy wypowiedziach jordańskich władz, deklaracje Zachodu dotyczące zwalczania Państwa Islamskiego, wypadają wyjątkowo blado. Po tym jak kilka dni temu IS opublikowało w sieci nagranie, na którym widać palonego żywcem pilota , Jordania zapowiada wprost: zemsta za naszego żołnierza będzie "zdecydowana, straszna i mocna".
Od czasu egzekucji jordańska armia przeprowadza intensywne ataki na obiekty Państwa Islamskiego. Myśliwce zrzucają pociski m.in. na centra szkoleniowe dżihadystów i ich magazyny z bronią. - To dopiero początek. Te siły ciemności (dżihadyści - red.), siły zła, chcą wszystko obrócić w popiół. Ale jestem przekonany, że to my uchyliliśmy już przed nimi bramy piekieł - powiedział Majali w wywiadzie dla amerykańskiej stacji.
Ale czy stanowisko rządu Jordanii jest rzeczywiście z nastrojami całego narodu? - Z całym szacunkiem, ale słyszałam wśród Jordańczyków opinie, że to wojna USA, a nie wasza - zwróciła się do ministra dziennikarka CNN. - Muszę to podkreślić: to jest przede wszystkim nasza wojna. Nie Amerykanów, nie Zachodu. To my stoimy na szpicy koalicji i to my za nią odpowiadamy. To jest zdecydowanie nasza wojna - odparł Majali.
Polityk dodał jednak, że problemu z dżihadystami nie da się rozwiązać wyłącznie poprzez działania militarne. - Ta wojna to przede wszystkim konflikt ideologiczny. Można wyplenić IS z Iraku, Syrii, ale to nie załatwi sprawy. Trzeba wyrugować dżihadyzm z umysłów młodych ludzi i zaszczepić im pozytywne wartości. Trzeba uświadamiać młodych, odwiedzać szkoły, meczety, ostrzegać ich przed wpływem IS - zaznaczył.
Na koniec Majali ponownie zapewnił, że jego kraj nie spocznie, dopóki nie osiągnie celu. - Jesteśmy zjednoczeni nie tylko w żałobie, ale i w walce. Pomścimy śmierć naszego pilota - powiedział. I dodał: - Mam wiadomość dla naszych wrogów: Czekajcie. Najlepsze dopiero nadejdzie!
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!