Skrzypczak w mocnych słowach komentował wypowiedź generała Stanisława Kozieja, który stwierdził, że Rosja, będąc "w narożniku", mogłaby zaatakować Polskę. - Ja to wykluczam. Rosja, bliska upadku, miałaby napadać na Polskę? Po co? Oni mają inne problemy - mówił. - Takie harakiri? - zasugerowała Olejnik. - A tam, pieprzenie - odparł generał.
Były dowódca wojsk lądowych stwierdził, że Rosja ma większe problemy. - Oni mają problem z Japonią, z Chinami - mówił.
Generał ocenił, że atak militarny na Polskę nic by nie dał Władimirowi Putinowi. Zastrzegł jednak, że obawia się aktów terroru, które miałyby zdestabilizować działanie polskiego państwa. - Cały czas podkreślam, że grozi nam wojna z Rosją, ale nie militarna, a gospodarcza - dodał.
Skrzypczak zaapelował też do rosyjskich żołnierzy, którzy bili i poniżali ukraińskich jeńców w Doniecku. - Przestańcie uwłaczać swojej godności, swojemu mundurowi i swoim sztandarom. To jest wstyd dla was - mówił.
Dodał, że "był przekonany, że już czas na to, żeby się Rosjanie ucywilizowali, jeżeli chodzi o żołnierzy". - To wstyd dla armii rosyjskiej, że ich żołnierze zachowują się jak pospolici bandyci - stwierdził. Podkreślił, że na miejscu Władimira Putina "natychmiast by się od tego odciął".
Generał podkreślił, że oglądał zdjęcia z Doniecka, gdzie separatyści poniżali jeńców, pojmanych na lotnisku w Ługańsku. - Oni nie byli trzeźwi, ci bandyci, tak trzeźwy człowiek się nie zachowuje. Motorem dla tych żołnierzy często jest alkohol i mnie się wydaje, że w tym przypadku to było widoczne - stwierdził.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!