"Rozmowa Niezależna" to wideocykl "Gazety Polskiej". Gościem Magdaleny Michalskiej był poseł PiS Jan Dziedziczak, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Ochrony Życia i Rodziny.
Temat rozmowy gorący. Pigułka "dzień po".
Dwa tygodnie temu Komisja Europejska zdecydowała, że środek sprzedawany pod nazwą ellaOne, stosowany jako tzw. antykoncepcja awaryjna, może być dostępny w krajach UE bez recepty. Ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu u siebie bez recepty, należy do władz krajów członkowskich. Polskie ministerstwo zdrowia poinformowało jednak, że pigułki będzie można sprzedawać w kraju bez recepty , co doprowadziło prawicowych polityków i publicystów do białej gorączki. Ogłosili, że to "ekspresowa aborcja" , a sam środek to "trutka na dzieci".
Poseł Dziedziczak wątpliwości nie ma. Za wszystkim stoją koncerny farmaceutyczne, które "narzucają rozwiązania". Poza tym "zawsze chodzi o pieniądze".
Jak się zmieni społeczeństwo, kiedy tzw. pigułka po będzie dostępna bez recepty? Wizję poseł PiS ma taką: Większy dostęp spowoduje wzrost sprzedaży. Spowoduje wzrost stosunków seksualnych bez zabezpieczenia, co zawsze jest niekorzystne z punktu widzenia społecznego - mówi Dziedziczak. Zastrzega jednak, że "nie ma na myśli stosunków w stałych związkach małżeńskich czy - bądźmy tolerancyjni - w stałych związkach konkubenckich".
- Pojawi się ryzyko niechcianej ciąży i wzrost zachorowań. Jeśli tabletka będzie dostępna, to ludzie będą częściej podejmować ryzykowne zachowania - wylicza poseł. - No niestety. Wycofanie recept spowoduje w segmencie gimnazjalistów wzrost sprzedaży. Ja, jako instruktor harcerski, interesowałem się tymi tematami. Drużynowi mówili mi, że w gimnazjach dzieją się takie rzeczy, że my sobie nie wyobrażamy - mówił zafrasowany.
- Jak powinno się mówić o seksie ludziom młodym? Żeby nie było instrumentalizacji seksu albo tak ekstremalnej sytuacji, żeby 14-latki radośnie biegały do apteki po "pigułkę po" - pytała dziennikarka.
- Powinno się uczyć odpowiedzialności. Osoba młoda - w gimnazjum, liceum - nie powinna traktować seksu jako rozrywki. Moim zdaniem program edukacji seksualnej powinien przekonywać, że z tym (seksem - red.) trzeba poczekać do późniejszego wieku. Uczenie technik i sposobów zabezpieczeń powoduje wzrost zainteresowania seksem - mówi poseł. Dodał również, że są fakty i statystyki, które jasno pokazują, że "techniczna edukacja seksualna" w Wielkiej Brytanii sprawia, że rosną dziesięciokrotnie (!) wskaźniki ciąż nieletnich. Najważniejsze rzeczy w mówieniu o seksie - odpowiedzialność i wstrzemięźliwość - poucza Dziedziczak. Nie sprecyzował, skąd te dane.
Dalsza część rozmowy dotyczy upadku obyczajów i tego, że na ulicach są zdjęcia modelek w bieliźnie. Rozmowa schodzi na aborcję. - W miejsce oczywistych faktów - że każdy ma prawo do życia, mówi się, że kobieta ma prawo do aborcji, że ma prawo do zabicia dziecka, kiedy to będzie dla niej wygodne - utyskuje poseł.
- "Mój brzuch, moja sprawa?" - podrzuca dziennikarka.
- Polskie społeczeństwo nie uważa aborcji za coś dobrego, nie chcemy zabijać nienarodzonych. Te panie, które samozwańczo nazywają się przedstawicielkami środowisk kobiecych, zapominają o tym, że statystycznie połowa zabijanych dzieci to dziewczynki. Jakoś w obronie tych obywateli nie stają... - stwierdza poseł, który uważa, że zezwolenie na aborcję to tylko pierwszy krok do wprowadzenia eutanazji, także dzieci.
EllaOne to produkt antykoncepcyjny przeznaczony do stosowania w przypadkach nagłych, np. gdy stosowana antykoncepcja zawiodła. Środek został dopuszczony do obrotu w UE w 2009 r. Substancja czynna preparatu łączy się z receptorami progesteronu - hormonu, który wpływa na wystąpienie owulacji i przygotowanie wyściółki macicy do przyjęcia zapłodnionej komórki jajowej. Działając na receptory progesteronowe, preparat zapobiega ciąży, głównie zapobiegając owulacji lub opóźniając ją.