Sprawa wokół plagiatu w "MaleMen" rozpoczęła się dwa dni temu. Roman Zaczkiewicz, znawca mody męskiej, właściciel sklepu odzieżowego i bloger, oskarżył redakcję o kompilację jego dwóch tekstów, z której powstał wywiad z innym znawcą mody męskiej - Robertem Kiełbem. Wywiadowi nadano tytuł "Zmierzch elegancji".
"W poważnym magazynie pojawia się "wywiad" ze stylistą i historykiem ubioru. Niemal każde zdanie brzmi dziwnie znajomo, zupełnie jakby napisało się je samemu. Czy to sen, czy może skecz Monty Pythona?" - pisze Zaczkiewicz na swojej stronie Szarmant.pl .
Wywiad z Robertem Kiełbem miała przeprowadzić sekretarz redakcji "MaleMen" Kaja Burakiewicz. "Była to niemal niezmodyfikowana kompilacja dwóch tekstów ("Bal na Titanicu - Zmierzch klasycznej męskiej elegancji" oraz "Męska elegancja: rys historyczny od XIX w."), które opublikowałem na blogu w 2011 roku (odpowiednio 3 maja i 1 października), od czasu do czasu przetykana pytaniami, jakie miała zadawać dziennikarka" - skarży się Zaczkiewicz.
Redakcja przeprosiła blogera i wyjaśniła, że wywiad z Kiełbem został przeprowadzony drogą mailową. Dodano również, że to Kiełb wprowadził wszystkich w błąd, podając cudze wypowiedzi jako własne. "Wierzyliśmy, że wszystkie wypowiedzi naszego rozmówcy należą do niego, a nie są kopią wpisów z bloga pana Romana Zaczkiewicza" - czytamy w oświadczeniu redakcji na Facebooku.
Dziś do sprawy odniósł się Robert Kiełb - "przepytywany" przez redakcję "MaleMan" i równocześnie oskarżony przez nich o plagiat. "Ze zdumieniem przyjąłem treść rzekomo udzielonego przeze mnie wywiadu" - pisze w oświadczeniu i dodaje, że go w ogóle nie udzielił, a "jedynie przesłał materiały oraz linki referencyjne, które miały służyć do inspiracji dla dziennikarzy "MaleMen".
Podkreślił, że do tej pory jego wywiady, które ukazywały się w piśmie, były autoryzowane. "Tego również oczekiwałem tym razem. Tymczasem do wywiadu w ogóle nie doszło. Magazyn zdecydował się opublikować materiał, który nie był mojego autorstwa. Nastąpiło to bez mojej wiedzy i zgody" - napisał.
Na te słowa szybko zareagowała redakcja "MaleMen". Na swojej stronie opublikowała pełną korespondencję redaktorki Kai Burakiewicz i znawcy mody męskiej Roberta Kiełba z Facebooka. Wydała też kolejne oświadczenie: "Pan Robert (z powodu choroby) sam zaproponował, by mu przesłać pytania w formie pisemnej, na które odpowiedział gotowym tekstem. Nie były to, jak twierdzi, linki ani referencje, lecz gotowe odpowiedzi na przesłane pytania. Nie pada żaden komentarz dotyczący źródeł, nie ma ani jednej informacji, że przesłane odpowiedzi są cytatami lub fragmentami przekopiowanymi z bloga bądź innej publikacji" - czytamy. Podkreślono też, że Kiełb niestety nie podał jako źródła bloga Szarmant.
Pełną treść oświadczenia i korespondencję między Burakiewicz a Kiełbem można przeczytać tu>>>
Sprawa wywiadu o tytule "Zmierzch elegancji" jeszcze się nie kończy. Kiełb oświadczył, że pierwsze wyjaśnienia redakcji o plagiacie go zniesławiają, że decyduje się zakończyć współpracę z "MaleMen" oraz że podejmie "kroki prawne". Na koniec przeprosił Zaczkiewicza i dodał, że bardzo ceni jego blog.
Kiełb jeszcze nie odniósł się do opublikowanej korespondencji z Facebooka.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!