- Rosyjscy terroryści znowu dokonali straszliwego zamachu przeciwko wartościom ogólnoludzkim. Odpowiedzialność za to spoczywa na Federacji Rosyjskiej - powiedział Jaceniuk podczas obchodów Dnia Jedności Ukrainy. Święto upamiętnia zjednoczenie kijowskiej Ukraińskiej Republiki Ludowej z proklamowaną we Lwowie Zachodnioukraińską Republiką Ludową w 1919 r.
MSZ w Kijowie ogłosił też, że bez wsparcia udzielanego separatystom przez Rosję na Ukrainie nie ginęliby cywile.
Doniesienia o ostrzale przystanku w Doniecku pojawiły się dziś rano. Różne źródła podawały rozbieżną liczbę ofiar śmiertelnych - od sześciu do 13. Informowano też o pociskach, które uderzyły w zarówno w przystanek, jak i pojazdy transportu miejskiego i samochody osobowe.
Do tej pory liczbę siedmiu ofiar śmiertelnych potwierdzili obserwatorzy OBWE, którzy pojechali na miejsce ataku. - Zobaczyliśmy siedem ciał obok środka transportu, na który spadł pocisk - powiedział na briefingu w Kijowie wiceszef specjalnej misji obserwacyjnej OBWE na Ukrainie Alexander Hug. Zastrzegł on jednak, że misja na razie "nie poczyniła wniosków".
Agencja AFP, która powołuje się na przedstawiciela władz miasta podaje natomiast, że w ataku zginęło 12 pasażerów trolejbusu i kierowca samochodu, który przejeżdżał obok. Źródło to poinformowało także o kilkunastu rannych. Witryny pobliskich sklepów są zniszczone w wyniku eksplozji.
Reuters pisze z kolei o sześciu zabitych. Kamerzysta tej agencji widział łącznie sześć ciał leżących w trolejbusie i na ziemi nieopodal.
Rosyjska agencja TASS, powołując się na przedstawicieli samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DNR), poinformowała o dziewięciu osobach zabitych i również dziewięciu rannych. Według tej agencji strzelano z mikrobusu z użyciem moździerzy i w wyniku ostrzału zapalił się trolejbus i autobus.
Według prokuratury obwodu donieckiego, która powołuje się na świadków, ciężarówka z moździerzem przeprowadziła ostrzał w dzielnicy Leninowskiej w Doniecku i odjechała w stronę centrum miasta.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko również oświadczył, że ostrzał prowadzono "z moździerza, który jeździł po mieście". Łysenko oskarżył o ostrzał terrorystów; w ten sposób władze ukraińskie określają prorosyjskich separatystów. Łysenko zapewnił, że "miejsce tragedii znajduje się poza zasięgiem ukraińskiej artylerii takiego typu".
W sieci natychmiast pojawiło się nagranie z miejsca zdarzenia:
Jak wygląda życie na Ukrainie? Przeczytaj w książkach >>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!