A chodzi o wypowiedź Schetyny z wywiadu udzielonego radiowej "Jedynce". Szef polskiej dyplomacji mówiąc o obchodach 70. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, stwierdził: - Może lepiej powiedzieć, że to front ukraiński [wyzwalał Auschwitz], pierwszy front ukraiński i Ukraińcy wyzwalali, bo tam żołnierze ukraińscy byli wtedy w ten dzień styczniowy i oni otwierali bramy obozu.
Słowa te odebrano w Rosji jako wysoce niestosowne i pogardliwe względem Rosjan.
Oficjalny komunikat w tej sprawie wydało rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Napisało w nim:
"Trudno podejrzewać urzędnika takiego jak pan Schetyna o historyczny analfabetyzm. Oczywistym jest, że Oświęcim został wyzwolony przez wojska Armii Czerwonej, w skład których wchodzili bohaterowie wielu narodowości. (...) Uważamy, że należy przestać drwić z historii, bo w obliczu antyrosyjskiej histerii dochodzi do zniewagi pamięci tych, którzy oddali swoje życie za wolność Europy".
Swoją opinię na ten temat wyraził też szef resortu Siergiej Ławrow, który nazwał wypowiedź Schetyny "cyniczną i bluźnierczą". Z kolei senator Konstantin Kosaczow powiedział agencji Interfax, że takie oświadczenia są niedopuszczalne, natomiast Witalij Czurkin, przedstawiciel Rosji przy ONZ, poprosił ambasadora Polski o "wyjaśnienie błędu".
Sporo miejsca tej niefortunnej wypowiedzi poświęcają także rosyjskie media "Rossijskaja Gazeta" ogłosiła: "Polski minister chce nam odebrać zwycięstwo" i przypomniała, że co prawda armie Kuroczkina i Korownikowa walczyła na terytorium dzisiejszej Ukrainy, ale "to nie miało żadnego znaczenia, gdyż chodziło o obywateli jednego państwa, które walczyło z jednym wrogiem - faszyzmem". Z kolei uważana za tubę Kremla "Komsomolskaja Prawda" przytacza wypowiedź historyk Olgi Nazarowej: "(Schetyna) doskonale wie, jak było w rzeczywistości, i świadomie kłamie. (...) Teraz trwa totalne zakłamywanie historii II wojny światowej. Jest to jeden z przykładów".
Dziennik "Izwiestija" cytuje natomiast historyka Konstantina Zaleskiego: "Oświadczenie tego polityka nie przysparza mu honoru, lecz pokazuje jego niski poziom wykształcenia lub demonstruje zaostrzoną nienawiść do Rosji". TV Kanał 1 określiła zaś stanowisko Schetyny jako "szokujące czy to ignorancją, czy to cynizmem".
Kwestia wyswobodzenia obozu jest dość skomplikowana. Owszem, oficjalnie dokonała tego Armia Czerwona, ale w jej szeregach walczyli nie tylko Rosjanie - także Białorusini, Kazachowie i Ukraińcy właśnie. Wypowiedź Schetyny nie jest więc w stu procentach błędna merytorycznie, lecz na pewno niedokładna i niezręczna w kontekście aktualnej sytuacji politycznej w tamtym rejonie. I to z tego powodu spadły na niego te oskarżenia. Tym bardziej, że Rosjanie nie lubią akcentować udziału Ukraińców w całej operacji - wolą raczej zasłaniać się bezpiecznym pojęciem internacjonalizmu w ramach Związku Radzieckiego.
Przekonał się o tym rosyjski korespondent "Gazety Wyborczej" Wacław Radziwinowicz. W poniedziałkowym wywiadzie dla radia Goworit Moskwa dziennikarz przypomniał, że Front Ukraiński (wcześniej Woroneski) faktycznie odegrał znaczącą rolę w uwalnianiu Oświęcimia. W konsekwencji otrzymał telefony od wzburzonych słuchaczy, zarzucających mu obronę "faszystów i banderowców".
W "Jedynce" minister Schetyna odnosił się do apelu Kornela Morawieckiego. Były opozycjonista stwierdził, że "żadne polityczne spory i zarzuty nie będą usprawiedliwieniem naszej małostkowości, gdybyśmy nie wysłali zaproszenia do Władimira Putina", dodając, że należy docenić rolę Sowietów w wyzwalaniu Auschwitz-Birkenau.
Schetyna zaznaczył, że decyzja należy do komitetu oświęcimskiego. Ostatecznie w uroczystościach uczestniczyć będzie wicepremier Rosji Siergiej Iwanow. Pierwotnie miał to być ambasador Siergiej Andriejew, jednak Rosja zdecydowała się podnieść rangę delegacji.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!