Gościem Janiny Paradowskiej w Poranku Radia TOK FM był Włodzimierz Cimoszewicz, senator i były premier. Publicystka zwróciła uwagę na ostatnie doniesienia medialne na temat Grzegorza Napieralskiego, który a to ma przechodzić do PO, a to spiskować z Andrzejem Rozenkiem. - Absurdalne spekulacje - zżymała się Paradowska. - To świadectwo kompletnego ogłupienia, nie wiem, polityki czy mediów. Ale i tego, że na lewicy dzieje się źle - zaznaczyła.
- No dzieje się źle, od dawna - westchnął Cimoszewicz. Zaznaczył, że swego czasu miał w tym swój udział także Napieralski, dziś główny krytyk Leszka Millera, szefa SLD. Od niedawna zawieszony w partii. - Został potraktowany tak, jak sam traktował ludzi w przeszłości - zaznaczył senator.
A co z lewicą? Cimoszewicz widzi wszystko w zdecydowanie ciemnych barwach. - Sytuacja jest bliska beznadziejności. Wszystko poza SLD zwiędło, a samo SLD konsekwentnie popełnia harakiri - stwierdził gość Poranka Radia TOK FM.
Nie lepiej z perspektywami na przyszłość. - Nie wiem, kiedy objawią się nowe inicjatywy. Ale te, o których rozmawiają młodsi ludzie, są niepoważne, przeideologizowane. To kawiarniana polityka, ci ludzie nie mają zielonego pojęcia o realnej polityce. Cała paplanina o radykalnej lewicy to nieporozumienie nieuwzględniające wszystkich zmian, jakie zaszły w polskim społeczeństwie - stwierdził Cimoszewicz.
- Co można więc zrobić? - pytała Paradowska. - W tej chwili niewiele - rozłożył ręce senator. - Zawsze zachęcałem, żeby myśleć szerzej, przyciągać do siebie, nie odpychać. Dziesięć lat mówiłem, grochem o ścianę - zakończył Cimoszewicz.