W zeszłym tygodniu pracownik hotelu Rubbens & Monet koło Torunia został przyłapany na tym, jak wywiózł do lasu firmowym samochodem odpadki: resztki owoców, warzyw, niedopałki, opakowania po herbacie. Tłumaczył, że to karma dla zwierząt.
O zajściu zaalarmował pan Janusz, który miał usłyszeć od pracownika, że on wykonuje tylko polecenia szefostwa, a hotel ma pozwolenie od miejscowego leśniczego na wywożenie resztek jedzenia do lasu. Nadleśnictwo zaprzeczyło. Sprawa została nagłośniona przez lokalne media. My również o niej pisaliśmy >>
Pan Janusz na swoim profilu na Facebooku napisał, że to nieodosobnione zachowanie obsługi hotelu: "Dwa lata temu ze Zdzichem przyłapaliśmy na gorącym uczynku kierowcę z obsługi hotelu. Po rozmowie z nim dowiedzieliśmy się, że (...) chłopak tylko wykonywał polecenie swojego szefostwa" - wyjaśnił.
Jak dodał, raz zagroził nawet pracownikowi, że jeśli firma nie zaprzestanie tych praktyk, to on opublikuje zdjęcia. Nie poskutkowało. "Niestety, co jakiś czas natrafialiśmy na odpadki wyrzucane w lesie" - przyznał.
Post użytkownika Janusz Nowak .
Na naszą prośbę hotel wydał oświadczenie w tej sprawie. Zaprzecza w nim słowom pana Janusza, twierdząc, że to pojedynczy incydent: "Nasz pracownik samowolnie, nie informując przełożonych, wywiózł odpady organiczne do lasu na miejsce, gdzie są dokarmiane zimą zwierzęta. Potraktował je jako pokarm dla zwierząt". Dodano też, że mężczyźnie było żal, że tyle jedzenia się marnuje, a "dziki mogłyby to zjeść".
"Mówi, że był przekonany, iż nie robi nic złego. Nie zdawał sobie sprawy, że postępuje niezgodnie z prawem" - czytamy w oświadczeniu. Zarząd hotelu poinformował też, że pracownik został ukarany dyscyplinarnie.
Post użytkownika Hotel Rubbens & Monet .
Jako pojedynczy incydent sprawę potraktowało też Nadleśnictwo Toruńskie. - Pracownik został ukarany grzywną za zaśmiecanie lasu i za bezprawny wjazd samochodem do lasu - mówi zastępca nadleśniczego Ryszard Wiesiołek. - Zgodnie z przepisami, oprócz grzywny, powinien po sobie posprzątać. Zrobił to jednak wcześniej, bez naszej interwencji - dodał. Wiesiołek nie chciał zdradzić wysokości grzywny, powiedział jedynie, że "kara była adekwatna do winy". Jak wcześniej ustaliliśmy, mężczyźnie groziło 500 zł mandatu.
We wcześniejszej rozmowie z nami, nadleśniczy podkreślił, że zgody na wywóz śmieci do lasu się nie wydaje, nawet gdyby to były odpadki organiczne. - Dokarmianiem zwierząt zajmują się koła łowieckie pod naszym nadzorem. A resztki, które zostały uwiecznione na zdjęciach, na pewno nie nadawały się na karmę dla zwierząt - mówił nadleśniczy Robert Paciorek. - Tych odpadków zwierzęta by nie ruszyły - zaznaczył Wiesiołek.
Co możemy zrobić z żywnością, którą chcielibyśmy dokarmić zwierzęta? - Kompost - tłumaczy Wiesiołek. - Odpady można gromadzić w pobliżu gospodarstwa, czy domu. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to możemy skorzystać z brązowych kubłów lub worków, które są przeznaczone do składowania kompostu. Zajmuje się nimi firma wywozowa. Ale za tę usługę trzeba zapłacić - dodaje.
Co prawda, nie wiadomo, czy hotel zdecyduje się na składowanie kompostu, ale usługę wywożenia śmieci hotel wykupił. "Posiadamy 10 dużych kontenerów na śmieci i dokonujemy ich systematycznej segregacji" - czytamy w oświadczeniu. Firma zobowiązała się też kupić odpowiednią paszę dla zwierząt leśnych, by dokarmiać je zimą. Oczywiście, w porozumieniu z leśnikami.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!