Drastyczna podwyżka mandatów za szybką jazdę. Nawet trzy razy wyższe kary w projekcie PO

Szykują się rewolucyjne zmiany w Kodeksie drogowym, zwłaszcza jeśli chodzi o wysokość mandatów. Za zbyt szybką jazdę zapłacimy nawet trzy razy więcej niż dotychczas. Posłowie PO chcą, by mandaty były obliczane na podstawie średniego wynagrodzenia. I to nie wszystkie zmiany.

Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" , nad zmianami w prawie drogowym pracuje grupa posłów Platformy Obywatelskiej. Obecnie taryfikator dokładnie określa kary, jakie należy zapłacić za zbyt szybką jazdę. I tak za minimalne przekroczenie prędkości grozi mandat w wysokości 50 zł, a za jazdę ponad 50 km/h ponad dozwolony limit - do 500 zł.

Posłowie chcą, by wysokość mandatu była zależna od średniego wynagrodzenia podawanego przez GUS (za III kwartał 2014 roku to 3781 zł). Przekroczenie prędkości w terenie niezabudowanym o 50 km/h skutkowałoby mandatem w wysokości 20 proc. średniej pensji, czyli 760 zł. W terenie zabudowanym byłoby to już 40 proc., czyli aż 1520 zł. Wzrosłyby także kary dla recydywistów. Za czwarte i kolejne złamanie przepisów mandat rósłby o 50 proc., czyli do 2280 zł.

Zobacz wideo

"Dziennik Łódzki" przygotował symulację nowego taryfikatora na podst. średniej płacy w wysokości 3800 zł:

Chwila refleksji czy tylko frustracja?

Czy nowy taryfikator sprawi, że na drogach będzie bezpieczniej? - Każde zwiększenie kary sprawia, że zaczynamy myśleć - stwierdził w Radiu TOK FM prof. Adam Tarnowski, psycholog transportu z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jeśli kara jest w cenie baku paliwa, możemy to sobie "wliczyć w koszty". Ale jeśli kara zaczyna realnie ograniczać nasze wydatki, zaczynamy to odczuwać - zaznaczył.

- Zwiększenie mandatów na pewno sprawi, że zaczniemy myśleć o tym, co dzieje się na drodze. Ale i przyczyni się do frustracji, bo w Polsce mamy poczucie, że my jesteśmy po jednej stronie, a zarządcy drogi, policja i straż miejska po drugiej - wskazywał psycholog. Podkreślał, że często kierowcy są przeświadczeni, że ograniczenia służą nie bezpieczeństwu, ale wyciąganiu od nich pieniędzy. - Z taką postawą tymi nowymi stawkami będziemy się tylko frustrować - stwierdził.

Zmiany dotyczą również fotoradarów - nie będą ich już ustawiać strażnicy miejscy. Wykroczenia ujawnione na podstawie zdjęć mają być ścigane w postępowaniu administracyjnym. To oznacza, że mandat otrzyma zawsze właściciel pojazdu, a nie kierowca. Przed odpowiedzialnością nie będą także mogli uciekać prokuratorzy, sędziowie i politycy.

Jak pisze "Gazeta Prawna", projekt ustawy ma trafić do Sejmu jeszcze w tym tygodniu.

Więcej o: