Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnej Polski - tak górnicze związki zawodowe - nie chcą rządowego programu naprawy Kompanii Węglowej. Podczas sejmowej debaty oba kluby opowiedziały się za odrzuceniem projektu ustawy.
Związkowcy zapowiadają, że nie przerwą protestu - w piątek mamy poznać kolejne decyzje.
Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej" nie ma wątpliwości, że związki zawodowe mają prawo do protestu. Ale uważa, że Polacy obserwujący spór górnicy-rząd mogą odwrócić się od protestujących. Wszystko przez słynną wypowiedź Piotra Dudy.
Szef Solidarności, podczas środowej konferencji prasowej, powiedział pod adresem posłów, którzy poprą rządowy projekt zmian: "Wiemy kim jesteście, znamy wasze adresy, wiemy gdzie mieszkacie i immunitet wam nie pomoże".
"Gdyby rzeczywiście doszło do ogólnopolskich protestów, wspartych przez opozycję, rząd znalazłby się w kryzysowej sytuacji. Strajk generalny w roku wyborczym to czarny sen każdego premiera. Paradoksalnie jednak, zaostrzając język związkowcy rzucili rządowi koło ratunkowe. Co innego spierać się z rządem, co innego protestować, a co innego sugerować użycie przemocy wobec polityków" - komentuje Szułdrzyński.
Zdaniem publicysty, wypowiedź Piotra Dudy może doprowadzić do tego, że "jeśli część ludzi współczuła tracącym pracę górnikom, to po pogróżkach związkowców może zmienić zdanie".
Jak podkreśla Szułdrzyński, na niekorzyść protestujących działa też ekonomia. Bo z niskimi cenami węgla na światowych rynkach i wysokimi kosztami wydobycia surowca trudno dyskutować.
"Tymczasem związkowcy i opozycja zachowują się tak, jakby nic się nie stało, a państwo miało nieskończone zapasy pieniędzy na pokrycie strat kopalń" - napisał publicysta w dzisiejszym wydaniu "Rz".
"Górnicy i związkowcy zachowywali się nieracjonalnie. Jak KW miała zyski, to szabrowali pieniądze na podwyżki i czternastki!>>>