Niemcy: organizatorzy antyislamskich manifestacji rosną w siłę. Chcą być organizacją z własnymi dochodami

Ksenofobiczna Pegida złożyła wniosek o przyznanie statusu organizacji użyteczności publicznej (OPP). Przyznanie go oznacza automatycznie możliwość przyjmowania darowizn - zauważają komentatorzy prasowi.

Ruch społeczny Pegida, który narodził się w Saksonii i od października 2014 organizuje w Dreźnie manifestacje "przeciwko islamizacji Zachodu", chce przekształcić się w organizację z własnymi dochodami. Urząd Skarbowy w Dreźnie sprawdza wniosek Pegidy (skrót od Patriotyczni Europejczycy przeciwko islamizacji Zachodu) o nadanie jej statusu organizacji użyteczności publicznej - informuje niemiecka prasa, powołując się na saksońskie media.

Darowizny będzie można odpisać od podatku

Rozpatrzenie wniosku jest czystą formalnością. Pegida jako stowarzyszenie powstało w listopadzie 2014 roku, a w grudniu zostało zarejestrowane. Teraz ubiega się o przyznanie statusu organizacji użyteczności publicznej, ponieważ wiąże się to z nabyciem pewnych przywilejów, m.in. możliwości wystawiania zaświadczeń o darowiznach. A to oznacza, jak pisze "Hamburger Abendblatt", że wkrótce darowizny wpływające na konto "ksenofobicznej koalicji będzie można odpisać od podatku".

Jak odpowiedział na zapytanie redakcji tygodnika "Spiegel" właściwy sąd rejestrowy w Saksonii, "formalne minimalne wymogi" do rejestracji stowarzyszenia na podstawie przedłożonego statutu zostały spełnione. Z treści statutu wynika, że stowarzyszenie powstało w celu wspierania "rozwoju politycznej percepcji i kształtowania politycznej świadomości".

Merkel ponownie krytykuje

Przewodniczącym stowarzyszenia Pegida jest 41-letni Lutz Bachmann, który organizował pierwsze manifestacje w październiku 2014 w Dreźnie. Po opublikowaniu informacji o jego przestępczej przeszłości wycofał się z publicznego reprezentowania organizacji. Jak poinformował na spotkaniu z politykami w Dreźnie 7 stycznia, nie jest też "głównym organizatorem" Pegidy - pisze "Hamburger Abendblatt".

Hamburski "Spiegel" uważa, że sprawa jest kontrowersyjna szczególnie w świetle krytycznej wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel, która w orędziu noworocznym ostrzegała przed "nienawiścią i oziębłością" tej antyislamskiej koalicji.

9 stycznia powtórzyła swą krytykę, mówiąc: - Gdzie zadomowiły się nienawiść i uprzedzenia, nie znajdziemy dobrych rozwiązań dla nas wszystkich. Dlatego jest ważne, aby każdy akceptował podstawowe wartości naszego państwa, a do tego należy na przykład prawo do azylu dla prześladowanych.

- Należy, oczywiście, rozmawiać z ludźmi o trudnej sytuacji uchodźców, ale musimy też powiedzieć, jak daleko można się w tym posuwać - zaznaczyła Merkel. Ostrzegła też przed nadużywaniem hasła enerdowskiego zrywu obywatelskiego z 1989 roku "My jesteśmy narodem".

"W ich otoczeniu wszystko bardziej obce"

Szef klubu parlamentarnego partii "Lewica" wypowiedział się gazecie "Tagesspiegel" na temat rosnącej popularności Pegidy. Gregor Gysi tłumaczy to mentalnością mieszkańców wschodnich Niemiec, szczególnie najstarszych pokoleń z doświadczeniem życia w NRD.

- Tam żyło się w hermetycznym społeczeństwie, znało świat tylko z ekranu telewizyjnego. Z dnia na dzień obywatele NRD stali się nie tylko Niemcami, ale także Europejczykami i obywatelami świata. Jednocześnie obserwowali, jak "w ich otoczeniu wszystko staje się bardziej obce, gdyż pojawili się ludzie z innych kultur, inni ludzie mieli więcej do powiedzenia" - tłumaczył Gysi i wezwał do przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej.

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed
Więcej o: