Protesty trwają z przerwami od połowy grudnia i nie słabną. Przewidziane na marzec 2015 roku wprowadzenie "ustawy kagańcowej", jak ochrzciły ją media, ma spowodować daleko idące ograniczenia praw obywatelskich, cofając Hiszpanię do czasów dyktatury. Podczas manifestacji pojawiają się m.in. karykatury generalissimusa Francisco Franco, zmarłego w 1975 dyktatora Hiszpanii. Zdaniem manifestantów do powrót do starych, złych czasów.
O co chodzi? Ustawa przewiduje m.in. kary pieniężne w wysokości od 100 euro do 600 tys. euro (!) za udział w nielegalnych zgromadzeniach i za wypowiedzi, które władze mogą uznać za szkodliwe dla bezpieczeństwa kraju.
Jest również zakaz fotografowania policjantów podczas pracy, jeśli może to wpłynąć na ich bezpieczeństwo. Ten zapis szczególnie oburzył media i fotoreporterów, którzy musieliby pytać wszystkich policjantów, których mają na zdjęciu, czy nie są np. tajniakami.
Za bliżej niezdefiniowane okazanie "braku szacunku" mundurowi można zostać ukaranym mandatem o wysokości 600 euro.
Nowe prawo nazywane jest "prawem knebla". Hiszpańska opozycja obawia się, że ustawa spowoduje w praktyce znaczne ograniczenie konstytucyjnych praw obywateli: przede wszystkim prawa do zgromadzeń i swobody wypowiedzi. Oburzają się również środowiska walczące o wolności obywatelskie - ich zdaniem to jawne ograniczanie swobód i prawa do demonstracji.
Krytykującym nowe sprawo nie podobają się także zawarte w "Ustawie o bezpieczeństwie" rozszerzenie uprawnień policji, jeśli chodzi o działania wobec cudzoziemców. Obecnie policja hiszpańska będzie mogła deportować nielegalnych imigrantów natychmiast po przekroczeniu przez nich granicy, nie czekając na decyzję władz sądowych.