Policja jednak nie wszczęła dochodzenia, bo jej zdaniem uszkodzenie nie miało znamion przestępstwa. Mama dziewczynki twierdzi, że szyba nagle spadła na dziewczynkę. Odłamki szkła zraniły jej córkę w oko. - Przeżyłam szok, wokół pełno krwi, a moje dziecko płacze i trzyma się za oko - mówi Karolina Gałecka w Gazecie Łódzkiej . - Córeczka ma ślady na powiece, boli ją jeszcze nóżka. Przeżyła traumę - dodała.
Zanim kobieta odjechała z córką do szpitala, zostawiła ekspedientce swój numer telefonu. Po kilku dniach zadzwonił do niej pełnomocnik firmy z kancelarii prawniczej i zażądał od rodziców odszkodowania, twierdząc, że dziecko podeszło do szyby i w nią uderzyło.
Kancelaria w imieniu właściciela cukierni złożyła zawiadomienie na policję. Dochodzenie jednak nie zostało wszczęte. Prawnicy nie dali jednak za wygraną i przesłali rodzicom dziewczynki pismo wzywające do naprawienia szkody.
Ich zdaniem przyczyną incydentu miał być brak odpowiedniego nadzoru nad dzieckiem. Firma cukiernicza zażądała 1737,36 zł netto - podaje TVP Info .
Rodzice pięciolatki są zbulwersowani, twierdzą, że ich dziecko nie biegało samo po sklepie, tylko było tam z mamą. Według TVP Info szef cukierni tłumaczy, że dysponuje nagraniami z monitoringu, które potwierdzają jego zarzuty. Twierdzi, że jeśli dziecko "puszcza się samo, a ono wchodzi na szyby i poręcz, ściągając tym samym witrynę na siebie, to jest to ewidentna wina rodzica".
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!