- Mam wrażenie, że pogubiliśmy się w tej rozmowie, bo oczekiwanie ze strony Porozumienia Zielonogórskiego dotyczą właściwie tylko pieniędzy. Porozumienie oczekuje warunków finansowych, które są nie do zrealizowania - ocenił Arłukowicz w "Kontrwywiadzie" RMF FM.
Minister przypomniał, że lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego wystosowali kilka żądań . Chcą m.in. zwiększenia finansowania POZ w 2015 roku o 2 mld zł, choć 17 grudnia zgodzili się na 1 mld 100 tys. zł.
- Blisko 70 proc. przychodni podpisało umowy i będzie pracowało po Nowym Roku - mówił Arłukowicz. 30 proc. zamkniętych przychodni to dla ministra zdrowia pora na wprowadzenie planu B.
- Zapłacimy za każdego pacjenta, który nie zostanie przyjęty w przychodni, przed którym lekarze Porozumienia Zielonogórskiego zatrzasną drzwi - zapowiedział minister.
Dodał, że "pacjenci, przed którymi Porozumienie Zielonogórskie zatrzaśnie drzwi, mają prawo zmienić swojego lekarza rodzinnego do trzech razy w roku". Arłukowicz wyraził nadzieję, że tak będzie się działo. - Dr Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego, w swoim powiecie ma jedną z dziewięciu przychodni lekarzy rodzinnych. Pan prezes Krajewski, który stoi na straży tego strajku, pozostał sam. Pacjenci mają prawo się przenieść. Mało tego, zapłacimy za pierwszą wizytę tego pacjenta po to, żeby ci pacjenci zobaczyli tych lekarzy, którzy nie zamykają swoich drzwi przed pacjentami - powiedział minister.
Pytany o to, czy miał upoważnienie Ewy Kopacz do nieulegania żądaniom odpowiada "usłyszałem od pani premier, że mam stać na straży bezpieczeństwa pacjentów".
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!