W Grecji zbliżają się wybory parlamentarne, które wygrać może lewicowa Syriza. Partia nie zgadza się na zaciskanie pasa ordynowane przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Może to oznaczać nawet opuszczenie przez Ateny strefy euro.
- Gdyby nowe władze rzeczywiście zdecydowały się na politykę nieakceptowaną przez UE i zagroziły wyjściem, Unia może powiedzieć "sprawdzam" - zaznaczył w Poranku Radia TOK FM Leszek Balcerowicz, były minister finansów i wicepremier, szef rady Forum Obywatelskiego Rozwoju. - I może dobrze byłoby, gdyby jakiś mniejszy kraj wystąpił ze strefy euro. To byłoby dyscyplinujące dla pozostałych - dodał.
Według Balcerowicza zagrożeń dla strefy euro należy szukać nie tyle w Grecji, co raczej Francji czy Włoszech, krajach o wiele większych i mających nieporównanie większy wpływ na kondycję Europy. Zdaniem ekonomisty w tych krajach centrolewicowe rządy blokują niezbędne reformy.
Czy jednak reformy są niezbędne? Jan Wróbel, prowadzący audycję, zauważył, że w ostatnich latach Polska nie przeprowadziła większych reform. A wzrost gospodarczy utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie. - Dlaczego Niemcy są w dobrej sytuacji? - odparł Balcerowicz. - Dziesięć lat temu rząd Gerharda Schroedera zrobił głębokie reformy rynku pracy i pewną racjonalizację wydatków socjalnych. Teraz rząd Angeli Merkel, który niewiele reformuje, odcina kupony od tych reform. Nie wszystko, co jest dobre lub złe za czasów określonego rządu, jest spowodowane przez ten rząd - zaznaczył ekonomista.
Balcerowicz podkreślił, że jeśli w Polsce dopuści się do władzy "siły antyreformatorskie", nasz kraj przestanie ścigać Zachód. - Od 14 lat rządzą leniwi reformatorzy, a Polska jedzie do przodu - zauważył jednak Wróbel. Jego gość przekonywał, że "warunki dla pracy i przedsiębiorczości" poprawiano w Polsce za dwóch pierwszych rządów oraz w latach 1999-2000. - Sprywatyzowaliśmy większość banków i uniknęliśmy sytuacji, do jakiej doszło w Słowenii, gdzie 70 proc. banków było państwowych. Politycy położyli łapę na kredytach. Były one rozdzielane według kryteriów politycznych, co do prowadziło do krachu systemu bankowego i całej gospodarki - ocenił.
Balcerowicz krytykował też gabinet Ewy Kopacz. Zwracał uwagę przede wszystkim na zapowiedzi sprzed trzech miesięcy, z początku rządów, kiedy premier obiecywała pomoc strajkującym górnikom. - Główne posunięcie to zapowiedź ładowania społecznych pieniędzy w niewydajne kopalnie. To ruch wstecz. To niemoralne - wskazywał ekonomista. - A jeśli chodzi o PR, co jest wyszukaną nazwą dla picu, pozostawiam ocenę innym analitykom - dodał.
Gość Poranka Radia TOK FM narzekał też na odejście Platformy Obywatelskiej od wolnościowego, liberalnego kursu. - Mam nadzieję, że wreszcie na szczytach zauważy się elementarną rzecz - jeśli odpycha się ideowych wyborców przez ruchy sprzeczne z pierwotnym programem, ponosi się tego konsekwencje. Oni zostają w domu, a frekwencja ma istotne znaczenie - mówił Balcerowicz, wieszcząc słaby wynik wyborczy PO.
- Może więc czas na własną partię? - podsuwał Wróbel. - Najlepszym rozwiązaniem dla Polski, jeśli za główne kryterium sukcesu traktować doganianie Zachodu, byłoby to, by pierwotny nurt odżył. Gdyby tak się nie działo, dobrze by grupa ideowych, wiarygodnych, sprawnych analitycznie i organizacyjnie ludzi stworzyła nowe ugrupowanie. I gdyby tak się stało, gdyby nie było zmiany po stronie PO, zastanawiałbym się nad poparciem takiej struktury - skwitował Balcerowicz.