- Jestem dumny z tego, że miałem okazję uczestniczyć w przekształceniach w wolnej Polsce. Jeżeli sprawdzi się jakiekolwiek poważne badanie porównujące nas po 25 latach z innymi krajami, możemy z satysfakcją stwierdzić, że Polska więcej niż podwoiła rozmiary swojej gospodarki. To jest nasz historyczny sukces - przekonywał w programie Tomasza Lisa Leszek Balcerowicz. Ekonomista podkreślił, że te państwa to nie tylko Ukraina, ale też Czechy czy Węgry.
B. minister finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego nawiązał też do 25-lecia swojego planu reform, przeprowadzonego na początku transformacji. Balcerowicz wspominał, że nie było mu ciężko przekonać premiera do tak radykalnych zmian. - Przez poprzednie trzysta lat Zachód nam uciekał. Mniej się bałem protestów niż tego, że reformy okażą się być zbyt mało radykalne - mówił ekonomista.
Balcerowicz przypomniał również, że efekty słynnego planu można było obserwować powoli: najpierw zmniejszały się ceny niektórych produktów i kolejki w sklepach, potem można było wreszcie legalnie wymieniać pieniądze. Na koniec zaczął się dynamicznie rozwijać sektor prywatny.
Prowadzący program chciał też wiedzieć, czego żałuje b. minister i jego ekipa. - Główne błędy polegały na tym, że moja ekipa gospodarcza, będąc mało liczną, nie była w stanie na czas zatrzymać niektórych ustaw, które podważyły finanse publiczne. To były głównie ustawy proponowane przez Ministerstwo Pracy - tłumaczył Balcerowicz.
- Jeżeli wychodzi się z socjalizmu, przez dwa lata można zrobić wiele, ale nie wszystko. Najbardziej hamowane zmiany były jednocześnie tymi najważniejszymi, m.in. zamiana państwowej - czyli upolitycznionej - własności na prywatną - zaznaczył.
Ekonomista został też zapytany o to, czy jego zdaniem podwyższenie wieku emerytalnego jest słuszne. - Oczywiście - zgodził się profesor. - No właśnie. Ale to właśnie ta decyzja spowodowała największe tąpnięcie w notowaniach PO - dopytywał Lis. - Wbrew temu, co mówią mali realiści, badania pokazują, że w połowie przegrywają reformatorzy, a w połowie niereformatorzy - mówił gość programu.
- Oczywiście dla kraju zawsze gorsi są ci, którzy mówią, że się nie da, i patrzą, jak problemy piętrzą się przed społeczeństwem. Dlatego jeżeli nie chcemy ugrzęznąć w pół drogi i być w sytuacji wolnego wzrostu, zanim jeszcze doszliśmy do poziomu życia Zachodu, to po prostu trzeba się bardziej zmobilizować w ramach społeczeństwa - przekonywał.
- Niemal wszystkie złe posunięcia PO są popierane przez PiS - ale oprócz tego oni dodają własne. Trzeba widzieć to mniejsze zło, ale zgadzam się, że to nam nie wystarczy - mówił Balcerowicz. - Najbardziej boli zaniechanie rozwiązywania problemów. Nie możemy dać sobie wmówić, że słowo "koszty społeczne" wiążemy jedynie z leczeniem gospodarki, czyli reformami - dodał.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!