Od miesięcy planowali ślub na polu golfowym. Z powodu wizyty Obamy w 24 godz. musieli zmienić plany

Para młoda miała mniej niż dobę, żeby zmienić wszystko, co zaplanowała na ten szczególny dzień. Wszystko z powodu prezydenta USA, który przyjął zaproszenie na partyjkę golfa - okolice pola, które miał odwiedzić prezydent, zostały wybrane przez narzeczonych jako wymarzone miejsce na ceremonię zaślubin.

Pod koniec grudnia Barack Obama wraz z rodziną wybrali się na krótkie wakacje na Hawajach. Jednym z punktów urlopu była partyjka golfa, na którą miejscowi wojskowi nieoczekiwanie zaprosili prezydenta.

W tym samym czasie w pobliżu pola trwały przygotowania do innej ważnej uroczystości - ceremonii zaślubin. Narzeczeni - prywatnie kapitanowie amerykańskiej armii - chcieli ją złożyć właśnie na terenie klubu golfowego.

Gdy Obama przyjął zaproszenie do gry, jego ochrona zaczęła zabezpieczać teren pola. Wtedy para młoda dostała wiadomość, że musi zmienić miejsce uroczystości. - Powiedzieli im, że muszą się przenieść niecałą dobę przed ślubem. To było bardzo trudne szczególnie dla panny młodej, bo w 24 godziny musieli zmienić wszystko, co zaplanowali - powiedział w rozmowie z portalem mediaite.com jeden z członków rodziny młodej pary.

Na razie nie jest jasne, czy personel Obamy wiedział, że wizyta prezydenta zakłóci ślubne plany przyszłych małżonków; nie wiadomo też, dlaczego nie udało się odpowiednio rozłożyć w czasie obu tych wydarzeń. Siostra panny młodej poinformowała jednak media, że ostatecznie ceremonia odbyła się w dużo bardziej ustronnym miejscu, a całe zamieszanie skończyło się dobrze. Jak dodała, gdy sprawa wyszła na jaw, z przeprosinami i gratulacjami do państwa młodych zadzwonił sam prezydent.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Bieńkowska, Putin, wybory... [NAJLEPSZE MEMY ROKU] >>>

Więcej o: