"Ida" dzieli Polaków. Prawica: "To film antypolski". Lewica: "Utrwala stereotyp złej Żydówki i dobrej zakonnicy"

"W tym filmie Żydów zabija już nie SS, tylko zły, podły, prymitywny, brudny, pazerny na majątek, durnowaty polski chłop" - zarzuca reżyserowi "Idy" europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Z kolei środowiska lewicowe uważają, że film "utrwala stereotyp złych Żydówek i dobrych zakonnic". A krytyk filmowy Wiesław Kot dodaje w rozmowie z nami: - Ten film to jedna wielka wydmuszka.

"Ida", najnowszy film Pawła Pawlikowskiego, polski kandydat do Oscara, nagrodzony Europejską Nagroda Filmową i nagrodą LUX Prize Parlamentu Europejskiego, nominowany do Złotych Globów, zachwyca krytyków w Polsce i za granicą.

"Jestem pewny, że odciśnie swoje piętno na historii polskiego kina" - pisze Jakub Majmurek w "Dzienniku Opinii" . "Wszystkie ważkie kwestie film opowiada w sprawny, oszczędny sposób. Nie ma tu przegadania, dłużyzn, zbędnych scen" - dodaje.

"Nie da się jednak wpisać 'Idy' w ten sam nurt, co 'Pokłosie' Pasikowskiego. Nie ma tu uproszczeń. Jest złożoność ludzkich losów. Może dlatego obraz ten - wyciszony i pełen bólu - tak poraża. Przypomina, jak trudno żyć po traumie" - pisze z kolei Barbara Hollender z "Rzeczpospolitej" .

"Nie mogę przypomnieć sobie filmu, który robi taki ekspresyjny użytek z ciszy" - twierdzi David Denby w "The New York Times" . Według amerykańskiego dziennika, "Ida" jest najlepszym filmem 2014 roku.

Okazuje się jednak, że "Ida" nie zachwyca wszystkich. Mało tego: w Polsce zarówno środowiska prawicowe, jak i lewicowe ostro krytykują film Pawła Pawlikowskiego. Jedni zarzucają mu antypolskość, drudzy - antysemityzm.

Szułdrzyński: We Francji usłyszą, że polscy chłopi wyganiali Żydów po wojnie

Według prawicowych komentatorów, film Pawlikowskiego usprawiedliwia takie postacie, jak stalinowska sędzia pochodzenia żydowskiego, która orzekała w głośnych procesach politycznych (gra ją Agata Kulesza). Ich zdaniem to film antypolski, który pokazuje, że winę za wymordowanie Żydów ponosi polski chłop.

"To bodaj pierwszy tej miary i klasy film, gdzie jest holocaust, ale Niemców nie ma! Żydów zabija już nie SS, czy inny rycerski Wehrmacht, zabija ich zły, podły, prymitywny, brudny, pazerny na majątek, durnowaty polski chłop" - pisze europoseł PiS Janusz Wojciechowski w prawicowym serwisie Wpolityce.pl .

Z opinią Wojciechowskiego zgadza się politolog i publicysta Michał Szułdrzyński. Dodaje, że martwi go, że obraz Polaków, którzy zabijali Żydów, będzie jedyna wizytówka Polski za granicą. - Widzowie we Francji czy w Stanach Zjednoczonych nie dowiedzą się, że "Ida" jest elementem szerszego rozliczania się z naszą historią. Usłyszą tylko jeden przekaz: że polscy chłopi wyganiali Żydów po wojnie, bo bali się o swój majątek. Jeśli to jedyny głos, który ma szansę na wielkie nagrody, to jest to powód do niepokoju - powiedział na antenie Radia TOK FM .

Kot: Nie każcie nam zachwycać się solonymi kartoflami

Z kolei środowiska lewicowe zarzucają Pawlikowskiemu, że subtelny obraz jego filmu łagodzi tragiczną historię, z której jeszcze się nie rozliczyliśmy.

- "Ida" banalizuje problem morderstw na Żydach, którzy po wojnie wracali z lasów do domów - mówił w TOK FM dziennikarz Roman Kurkiewicz. Według Kurkiewicza "Ida" przykrywa "antysemickie kalki w kulturze polskiej, które są przezroczyste, bo są akceptowalne".

- Mamy do czynienia z obrazem, który pokazuje, że można być dobrą Żydówką, jeśli jest się katolicką zakonnicą. To utrwala stereotyp, że Żydówki są złe, a zakonnice dobre - dodał dziennikarz.

Tego samego zdania jest krytyk filmowy Wiesław Kot. - W "Idzie" nie zostało powiedziane kompletnie nic. Wszystko fajnie, ładnie, ale to jest jedna wielka wydmuszka - powiedział w rozmowie z portalem Gazeta.pl. - O Holocauście wiemy bez porównania więcej, a teraz raptem reżyser każe nam się zachwycać historyjką w wersji light. Ja rozumiem, że film powstał "na eksport", ale nie każcie nam zachwycać się solonymi kartoflami, kiedy całe życie jedliśmy trufle i jesiotra - dodał.

Zdaniem Kota, Pawlikowski dostaje nagrody za swój film, bo poszedł na kompromis i "wydestylował temat żydowski na użytek świadomości światowej", przedstawiając dwie Żydówki: katolicka zakonnicę i stalinowską sędzię. To zdaniem krytyka jest znacznym uproszczeniem. - Dlaczego na całym świecie podobają się te same klocki Lego, które składają się w prostą konstrukcję? Bo są łatwym modelem do składania. Gdybyśmy ich zaatakowali "Pokłosiem" lub "Austerią", to by się od nich odbiło jak od ściany, bo to już jest bardziej skomplikowane - dodaje.

Nowakowska: Film otwiera pole do dyskusji

W dyskusji nad filmem Pawlikowskiego pojawia się też bardziej stonowany głos. Zarzuty o antysemityzm odpierał Krzysztof Varga na łamach "Gazety Wyborczej": "Doprawdy trzeba dużo złej woli albo zupełnego niezrozumienia 'Idy', aby rzecz sprowadzić do takiego poziomu" - pisał w swoim felietonie "Piękno pod pręgierzem" . "Niestety, tak się coraz częściej w Polsce odbiera sztukę - w każdym dziele widzi się realizację jakiegoś politycznego planu" - dodał.

Podobnie postrzega "Idę" Agata Nowakowska z "Gazety Wyborczej". - Film Pawlikowskiego nie przepracowuje kwestii Holocaustu, tylko otwiera pewne tematy - mówiła na antenie Radia TOK FM. Według niej, zaletą filmu jest to, że otwiera pole do dyskusji. - W "Idzie" ani Kościół, ani sędzina nie są jednoznacznie dobrzy czy źli - dodała.

Zobacz wideo

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Prawdziwe czy sztuczne - wszystkie piękne! [WIELKA GALERIA CHOINEK]>>

Więcej o: