Sesja zdjęciowa premier Ewy Kopacz , którą opublikował magazyn "Viva!" w zeszłym tygodniu, wzbudza wiele kontrowersji nie tylko przez retusz, jaki zastosowali graficy . Dziś mecenas Roman Giertych na antenie Radia Zet skrytykował premier Kopacz za lokowanie produktu.
Kancelaria Premiera wysłała pismo do magazynu VIVA. Urzędnicy mają pretensje o to, że redakcja nie uprzedziła Kancelarii Premiera o dokładnej treści podpisów strojów (z adresami i nazwami sklepów, w których można je kupić), w których wystąpiła premier Kopacz - jak ustalił reporter Radia ZET Jacek Czarnecki.
- Ewa Kopacz powinna wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za tę sytuację - tak Roman Giertych odpowiedział na pytanie Moniki Olejnik dotyczące adresu sklepów z okularami, które są przy każdym zdjęciu. Dodał też, że odpowiedzialność za tę sytuację ponosi "nie premier, a jej otoczenie".
Nie wiadomo do końca, czy mecenas Giertych widział zdjęcia premier. Gdy Monika Olejnik zapytała byłego szefa Ligi Polskich Rodzin, co sądzi o sprawie lokowania produktu, odpowiedział: - Zaskoczyła mnie pani tym pytaniem, nie przygotowałem się. Musiałbym to ocenić pod kątem prawnym, ale nie mam wątpliwości, że to jest poważna sprawa - tłumaczył Giertych.
- Niech się pan wzniesie na wyżyny obiektywizmu! To jest premier polskiego rządu! - apelowała Monika Olejnik. - Tak - westchnął Giertych. - To jest bardzo poważna sprawa. Politykowi tak robić nie wolno. Stało się bardzo źle i pani premier powinna wyciągnąć poważne konsekwencje wobec osób, które za to odpowiadają. Nie wierzę, żeby ona sama za to odpowiadała - mówił były lider LPR.
Na zdjęciach "Vivy!" pani premier nosi ubrania, na których nie widać metek, nie znajdziemy też logo firm. Obok zdjęć pojawiają się za to drobnym druczkiem nazwy i adresy firm, które wypożyczyły m.in. okulary, ubrania i meble. Tak jak w każdej sesji zdjęciowej. Czy to jest lokowanie produktu? Zapytaliśmy o to prawnika.
- Z prawnego punktu widzenia z lokowaniem produktu mamy do czynienia wyłącznie w radiu, telewizji i usługach audiowizualnych. Tu zasady wyznacza Ustawa o radiofonii i telewizji. Nie dotyczy ona wydawnictw drukowanych, które działają zgodnie z prawem prasowym i ewentualnie z Ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl radca prawny Tomasz Ejtminowicz, który specjalizuje się w prawie własności intelektualnej.
- Te ustawy zabraniają kryptoreklamy, czyli komercyjnego prezentowania produktów pod pozorem neutralnej informacji dziennikarskiej. Z kryptoreklamą mamy do czynienia wyłącznie, jeśli dana marka zapłaciłaby wydawnictwu za taką sesję. Jeśli nie zapłaciła, oznaczanie producenta, sklepu, ceny itd. jest wyłącznie informacją dziennikarską, powszechnie stosowaną w branży lifestylowej - mówi Ejtminowicz. - Czytelnik chce informacji o ładnych rzeczach, gdzie i za ile je kupić. Podobnemu celowi służą różnorakie testy konsumenckie w stylu: "oceniamy hot-dogi na stacjach benzynowych" - dodaje.
Tego, czy sklepy odzieżowe lub meblowe zapłaciły wydawnictwu za sesję, nie udało nam się ustalić. Z redakcją "Vivy!" nie udało nam się skontaktować. Rzeczniczka prasowa kancelarii premiera zapowiedziała, że sprawę sesji będzie komentować jutro.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Gdy zwykli ludzie głosują na najlepsze zdjęcia, wygrywa dobro, miłość i humor>>