"Szanowny Panie redaktorze Feluś! Uprzejmie Pana informuję, że dzisiaj "Fakt" przegrał ze mną sprawę o to, że napisał dwa lata temu, iż prof. Bartoszewski powiedział, że jestem skompromitowany" - pisze Giertych na swoim Facebooku w charakterystycznym dla siebie stylu. Wpis pochodzi z 19 grudnia.
Post użytkownika Roman Giertych - strona oficjalna .
"Kłamaliście, Panie Redaktorze Feluś. Profesor Bartoszewski nic takiego nie powiedział, a wy dokonaliście manipulacji słowami profesora po to, aby zemścić się na mnie za to, że podjąłem się obrony Michała Tuska (którego sprawę też ze mną przegraliście)" - przypomina Giertych. "I Sąd Apelacyjny potwierdził dzisiaj w prawomocnym wyroku, który jest natychmiast wykonalny, że manipulowaliście i kłamaliście" - dodaje.
Mecenas zaznacza, że "od wtorku na stronach fakt.pl mają się znaleźć przeprosiny obejmujące 1/4 każdej ze stron portalu przez okres 7 dni". "Radzę nie pominąć nawet jednej strony. Zaznaczam, że już w środę w przypadku braku przeprosin, rozpocznę od was jako dłużnika egzekucję. Nadto macie mnie przeprosić na stronach papierowych "Fakt". Dodam, że dopiero teraz kieruję sprawę o zadośćuczynienie pieniężne przeciwko wydawnictwu oraz przeciwko Redaktorowi Naczelnemu i dziennikarce, która dopuściła się manipulacji. Z wyrazami szczerej satysfakcji, Roman Giertych" - czytamy.
Giertych dodaje, że przyjął pełnomocnictwo Radka Sikorskiego przeciwko "Faktowi" o tzw. kilometrówki. "Myślę, że sprawa trafi do Sądu jeszcze przed Wigilią" - pisze prawnik.
Na nasz artykuł o wpisach Giertycha zareagowała Anna Marucha, rzeczniczka wydawcy "Faktu" Ringier Axel Springer Polska. "Pan Mecenas Giertych niefrasobliwie podszedł do faktów: 1) redaktor Robert Feluś, gdy zaskarżony wywiad się ukazał, nie miał z nim nic wspólnego, odpowiadając za dział Wydarzeń, redakcje dodatków lokalnych i za "Fakt Pieniądze"; 2) objął stanowisko redaktora naczelnego "Faktu" dopiero w czerwcu 2014, a "kłamstwo" zdarzyło się dwa lata temu." - napisała w mailu przesłanym portalowi Gazeta.pl.
Marucha dodała także: "Sprawa Michała Tuska nie skończyła się przegraną. Została zawarta UGODA. To zasadnicza różnica."
Nie jest to pierwszy tego typu "list" zamieszczony na Facebooku przez Giertycha. Zaczęło się od "afery madryckiej". Giertych, b. minister edukacji z konserwatywnej Ligi Polskich Rodzin, napisał w prześmiewczym tonie list do Adama Hofmana, b. rzecznika PiS. "Z uwagą przeczytałem Pana wynurzenia, w których obciąża Pan mnie odpowiedzialnością za tzw. aferę madrycką..." - zaczął.
Post użytkownika Roman Giertych - strona oficjalna .
Wpis "polubiło" do dziś prawie 4 tys. internautów. Wcześniejsze wpisy Giertycha (jest on dość aktywny na Facebooku) "lubiło" zdecydowanie mniej odbiorców. Wygląda na to, że mecenas postanowił pójść za ciosem i zaczął publikować więcej pism w podobnym tonie.
Redaktor Feluś nie jest ich adresatem po raz pierwszy. Giertych zawsze posługiwał się w nich ciętym językiem, co wzbudzało pozytywne zaskoczenie wśród odbiorców przyzwyczajonych do jego dawnego wizerunku osoby, która wydawała się nie mieć poczucia humoru. Czy mamy do czynienia z narodzinami facebookowej gwiazdy? Czas pokaże.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
Gdy zwykli ludzie głosują na najlepsze zdjęcia, wygrywa dobro, miłość i humor>>