Monika Olejnik wiele pytań zadała w związku z homoseksualną orientacją i lewicowymi poglądami nowego prezydenta Słupska. Pytała m.in. o to, czy w jego gabinecie wisi krzyż. - Krzyża nie ma, jest portret Jana Pawła II, godło Rzeczpospolitej Polskiej i herb Słupska - wyliczył niezrażony Biedroń.
Post użytkownika Obserwator Słupsk .
Dopytywany, czy spotka się z biskupem, na początku wypalił: "A dlaczego miałbym to robić?". - Jeżeli poprosi o audiencję, to oczywiście, bardzo chętnie się spotkam, tak jak ze wszystkimi mieszkańcami - dodał potem.
- To ja jestem prezydentem tego miasta, nie widzę powodu, dla którego to ja miałbym prosić biskupa o audiencję - podkreślił, zaraz jednak zastrzegł, że "ma oczywiście pełen szacunek do wszystkich wyznań i będzie prowadził z nimi dialog". - Ale nie wyobrażam sobie, że miałbym którekolwiek preferować.
W rozmowie w "Kropce nad i" Biedroń przyznał, że udzielając ślubów cywilnych jako urzędnik, "będzie zazdrościł" młodym parom.
- Niestety, nie będą to śluby różnorodne, będą to śluby polskie, zgodne z polskim prawem, a więc par różnopłciowych. Marzę, że kiedyś to ja będę stał po drugiej stronie i to ktoś mi będzie udzielał takiej ceremonii - mówił. Dopytywany o środowisko LGBT w Słupsku, stwierdził, że "jest różnorodne". - Ja nie jestem jakimś królem gejów, żeby wszyscy geje i lesbijki mnie kochali. Jestem po prostu sobą, całe swoje życie chciałem po prostu żyć normalnie.
Pytany o przekazanie 16 mln zł na Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie Biedroń, również odniósł się do Słupska. - Jak się patrzy na to z perspektywy prezydenta biednego, skromnego miasta, to tak - irytuje mnie to. W Słupsku mamy ośrodek dla osób, które nie mają funduszy, by trafić domu opieki czy do szpitala. To są ludzie leżący - i w tym domu są trzymani w pomieszczeniach, gdzie nie dochodzi światło dzienne - mówił.
- Jak widzę, ile dobra mógłbym zrobić za te 16 mln, odnowić ten ośrodek, to myślę, że moi koledzy i koleżanki w Sejmie chyba nie do końca rozumieją rzeczywistość. Ja też nie do końca pewnie ją rozumiałem, dopóki nie zostałem prezydentem, a dziś 16 mln to prawie połowa mojego deficytu budżetowego - skwitował.
W rozmowie z Biedroniem Monika Olejnik pytała m.in. o wczorajsze skandaliczne zachowanie w Sejmie prof. Krystyny Pawłowicz. - Znam ją od innej strony - jako świetną konstytucjonalistkę, jako profesor, która przygotowała świetny projekt ustawy o zgromadzeniach, zresztą obowiązującej. Mam dysonans - przyznał Biedroń. - Wiem, że jest osobą głęboko wierzącą. Jadąc do studia pomyślałem, co mogłoby do niej przemówić - może porównanie do świątyni. Dla niej religia jest bardzo ważna - nie wyobrażam sobie, by prof. Pawłowicz jadła kanapkę czy sałatkę podczas mszy. A przecież Sejm to świątynia demokracji, a posiedzenie Sejmu to msza demokracji - stwierdził.
W dalszej części rozmowy, mówiąc o standardach polityki, nowy prezydent Słupska stwierdził, że obecni posłowie "nie do końca są odzwierciedleniem serca i umysłu narodu". - Dziś przeciętny Kowalski nie jadłby w Sejmie kanapki i nie używał takich wulgaryzmów, jak niektórzy, i nie zachowywałby się tak, jak moja koleżanka, którą bardzo cenię za merytorykę.
W podobnym - koncyliacyjnym - stylu Biedroń wypowiedział się też o słupskiej posłance PiS Jolancie Szczypińskiej.
- Jolanta Szczypińska mi pogratulowała, wiem, że mi kibicuje. To jest zresztą fantastyczne, że dziś prezydent-gej zyskuje uznanie posłanki, która - wydaje się - nie była na to [jego zwycięstwo] przygotowana, w jej mieście - mówił Biedroń.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!
"Wszyscy w sali weselnej płakali". Mąż naprawdę zaskoczył swoją żonę>>