Metropolita Wiednia kard. Christoph Schoenborn wyraził zaniepokojenie tym, że, jak ocenił, niektórzy biskupi chcieliby w Kościele przywództwa w stylu Putina. Mówił o tym w wywiadzie dla grudniowego numeru niemieckiego miesięcznika teologicznego "Herder-Korrespondenz" .
Jego zdaniem niektóre wypowiedzi podczas niedawnego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów nt. duszpasterstwa rodzin charakteryzował lęk.
W czterostronicowym wywiadzie hierarcha dał wyraz zaskoczeniu tym, że niektórzy biskupi przestraszyli się jego sugestii o uznaniu dobra obecnego w nieregularnych związkach małżeńskich i użytego przez niego terminu "stopniowalność" w odniesieniu do małżeństwa. Kard. Schoenborn wyjaśnił, że posłużył się nim, by pokazać, że pary faktycznie żyjące ze sobą mogą znajdować się na drodze do zawarcia sakramentu małżeństwa, co wcale nie oznacza akceptacji wolnych związków jako takich.
Przyznał, że byli na Synodzie biskupi, którzy obawiali się, iż takie podejście może zaciemnić nauczanie Kościoła. Ponadto wielu zaangażowanych katolików, walczących o wartości rodzinne, jak np. miliony Francuzów, którzy wyszli na ulice przeciwko legalizacji małżeństw osób tej samej płci, mogłoby poczuć się opuszczonymi.
Zdaniem arcybiskupa Wiednia "dobrzy katolicy" czasem przypominają starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym.
- Jest rozczarowany i czuje się nienagrodzony za swą lojalność. Ojciec odpowiada jednym z najpiękniejszych zdań Nowego Testamentu: "ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy". Powiedziałbym tym rodzinom, że powinny być wdzięczne i zadowolone z tego, że dają świadectwo, iż małżeństwo może się udać, ale także powinny cieszyć się i przyjąć w domu tych, którzy nie osiągnęli tego ideału - wskazał kard. Schoenborn.
Według niego niektórzy kardynałowie zatęsknili za autorytetem, za którego wzór postawili prezydenta Rosji Władimira Putina, ze względu na jego obronę wartości rodziny. - Istnieje obecnie pewna pokusa potężnego Kościoła, tęsknota za politycznym katolicyzmem, który zaimponowałby ludziom, tak jak w latach 30.
Ci kardynałowie są niezwykle zaniepokojeni na widok znaków tego, że - jak im się wydaje - zmniejsza się władza papiestwa i że papież schodzi ze swego tronu - zaznaczył austriacki hierarcha. Dodał, że są nawet tacy, którzy wręcz boją się pontyfikatu Franciszka i snują pożałowania godne opowieści o tym, iż jego wybór był nieważny.
Zapytał on Franciszka pod koniec obrad Synodu, czy dyskusje na nim nie były zbyt gorące, ale papież powiedział mu, by zaufał Bogu. - To Pan kieruje Kościołem i On przeprowadzi go poprzez te kontrowersje - zapewnił Ojciec Święty.