"Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" - to jedno z haseł, często skandowanych podczas sobotniego marszu organizowanego przez PiS. - Kto jest tą czerwoną hołotą? - pytała Dominika Wielowieyska Marcina Mastalerka. Rzecznik PiS tłumaczył, hasło skandowały osoby, które nie zgadzają się z tym, że do tej pory "nie rozliczono stanu wojennego". - To było hasło incydentalne - mówił Mastalerek w "Poranku Radia TOK FM".
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo zadowolony z marszu zorganizowanego w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Jak mówił, w demonstracji PiS mogło wziąć udział nawet 100 tysięcy osób.
Dobrego humoru nie popsuła mu nawet krytyka ze strony Dominiki Wielowieyskiej. - Nie chciałabym, żeby pan w moim interesie demonstrował. Ja swoje zdanie po zatrzymaniu dziennikarzy powiedziałam. To było skandaliczne. Głoszenie tezy o fałszowaniu wyborów jest szkodliwe - powiedziała po tym, jak Mastalerek przypomniał, że marsz organizowany był w proteście przeciwko fałszowaniu wyborów samorządowych i zatrzymaniu dziennikarzy podczas okupacji siedziby PKW. I przekonywał: Także w pani interesie szliśmy.
- Nie wiem, dlaczego pani się wzdryga, żeby największa partia opozycyjna broniła dziennikarzy. Będziemy bronili wolności wszystkich dziennikarzy. Gdyby pani redaktor działa się krzywda, to zawsze jako opozycja - a kiedyś władza - będziemy bronić pani niezależności - zapewniał Marcin Mastalerek.
Rzecznik PiS nie ma wątpliwości, że wybory do sejmików wojewódzkich zostały sfałszowane. - Dowody przedstawimy w sądach. Niestety sądy będą pracowały pod wielką presją. Jeżeli wybory nie będą powtórzone, to będzie wielka klęska państwa - ocenił gość "Poranka Radia TOK FM".
Według Mastalerka, to władza odpowiada za nieprawidłowości. A nadużycia ułatwił obowiązujący w Polsce system wyborczy.