Śledztwa instytucji Unii Europejskiej i wypowiedzi wysoko postawionych polityków stawiają sprawę jasno: w Polsce znajdowały się tajne więzienia CIA, a rząd wiedział o specyfice działań podejmowanych przez agencję na terytorium kraju. W połączeniu z szeroko komentowanym raportem Senatu USA o działaniach CIA, w którym mowa jest o powszechnym - i nieskutecznym - stosowaniu tortur wobec osób podejrzanych o terroryzm, może to stawiać Polskę w niekorzystnym świetle.
Czy potwierdzenie tych faktów przez raport Senatu wraz z dokładnym opisem okrutnych i brutalnych technik przesłuchiwania stosowanych przez Amerykanów może podnieść ryzyko ataku terrorystycznego w Polsce? Według oficjalnego stanowiska Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego informacji wskazujących na zagrożenie terrorystyczne w Polsce nie ma. Dochodzą do nas jednak informacje, że Polacy przebywający na Bliskim Wschodzie są od publikacji raportu zachęcani do wyjazdu z tego regionu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ostatnich dniach nie opublikowało żadnego nowego ostrzeżenia dla osób przebywających za granicą. Skontaktowaliśmy się z resortem, który po naszym pytaniu postanowił sprawdzić sytuację w odpowiednich konsulatach, ale do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Zapewnienia władz postanowiliśmy skonfrontować z opinią niezależnego eksperta. Dr Łukasz Kister, zajmujący się sprawami bezpieczeństwa w Collegium Civitas, stwierdził w rozmowie z portalem Gazeta.pl, że po publikacji raportu doszło do zwiększenia zagrożenia. - Zagrożenie terrorystyczne na pewno wzrosło, chociaż od lat było już wysokie - mówi. - Polska jako bardzo aktywny uczestnik koalicji antyterrorystycznej ze Stanami Zjednoczonymi, naszym kluczowym sojusznikiem w tej sprawie, prowadziła i brała udział w operacjach przeciwko terrorystom. To zagrożenie było więc od lat wysokie i nikt nie ma wątpliwości, że terroryści, mówiąc w cudzysłowie, wydali wyrok na Polskę i że tutaj musi się coś wydarzyć - twierdzi.
Ekspert zastrzega jednak, że do zamachów nie dochodzi z dnia na dzień. - Tego rodzaju ataki terrorystyczne, jeżeli mają wyrządzić realną szkodę i być wielkim teatrem strachu, nigdy nie dzieją się natychmiast po takiej sytuacji - tłumaczy Kister. - Zamach z 11 września był odpowiedzią na pierwszy amerykański atak na Irak i tak naprawdę Al-Kaida przez prawie dziesięć lat przygotowywała się do tego, by "ukarać" Amerykę za to, że podjęła walkę z krajami islamskimi - mówi.
Polska według niego mimo wszystko nie była do tej pory w dużym stopniu narażona na atak. - Było tak dzięki bardzo dobrze prowadzonej i dość skutecznej walce z terroryzmem przez ostatnie dziesięć lub nawet więcej lat. Do tego Al-Kaidę udało się sprowadzić do postaci organizacji, o której dużo się mówi, ale która już nic realnego po wkroczeniu do Afganistanu nie osiągnęła, nie przeprowadziła żadnego dużego działania terrorystycznego - mówi ekspert.
Co innego, jeśli chodzi o Państwo Islamskie. - Dzisiaj mamy już odmienną perspektywę. Państwo Islamskie jest dużą organizacją, bardzo radykalną, posiadającą przede wszystkim środki finansowe na przeprowadzenie ataku. To może odmienić nieco perspektywę ryzyka wystąpienia takiego zamachu na terytorium Polski - stwierdza Kister.
Według eksperta publikacja raportu może w jakiś sposób sprowokować istniejące już organizacje terrorystyczne, ale uwagę należy zwrócić też na osoby, które w krótkim czasie przeszły na radykalny islam. - Te osoby są zawsze najgroźniejsze, bo one chcą się wkupić w łaski. Tego rodzaju publikacja może w nich wywołać chęć takiego zabłyśnięcia, pokazania się w środowisku: patrzcie, zaatakuję swój własny kraj, by pokazać, że razem z wami walczę z niewiernymi - mówi Kister.
Przeczytaj "Brudne wojny" - książkę, która zszokowała cały cywilizowany świat >>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!