Depresja coraz częstsza? Woydyłło: Przemysł farmaceutyczny wmawia nam, że jesteśmy chorzy

- Wiele osób silnie reaguje na zmiany pogody, brak światła czy niskie ciśnienie - mówi dr Ewa Woydyłło w rozmowie z "Polska The Times" i uspokaja: "Możemy doskonale zapobiegać zapaściom nastroju". Gorszy nastrój nie oznacza jednak depresji. "Producenci leków zarabiają właśnie na urojonej depresji" - ocenia.

"Należy jak najwięcej przebywać na zewnątrz w czasie, kiedy słońce znajduje się najwyżej na niebie" - radzi psycholog w wywiadzie . Woydyłło zwraca uwagę na siłę autosugestii. "Jeśli ludzie sobie wmówią, że jesiennie miesiące powodują depresję, to już samo mówienie często sprawia, że zupełnie podświadomie pracujemy na obniżony nastrój" - zauważa.

Podkreśla jednocześnie, że w Polsce od zawsze był niesprzyjający klimat, a jednak nasi pradziadowie "na żadne depresje nie cierpieli". "Mieli różne prace do wykonania, a jak było troszkę mniej roboty, to siadali, śpiewali, bawili się z dziećmi, wychodzili na pole i patrzyli na wschody słońca" - mówi terapeutka.

Usidleni chemią

"Przemysł farmaceutyczny bardzo chętnie usidla ludzi, wciskając im jakieś tabletki na depresję. Faszerują nas chemią, wmawiają nam, że jesteśmy chorzy" - uważa Woydyłło. Dodaje, że ten, kto "dał się tym omamić, to niestety przegrał życie".

Zdaniem terapeutki odsetek chorych na depresję wcale się nie zwiększył. Takie wrażenie można odnieść, ponieważ słowem "depresja" nazywa się ogół negatywnych przeżyć. "Ale teraz lekarze, głównie psychiatrzy, napędzają przemysł farmaceutyczny (...) Jesteśmy narodem ćpunów" - mówi.

Woydyłło zauważa również, że jesteśmy jedynym krajem w Europie, który ma reklamy leków. Jej zdaniem pozwolenie na ich wyświetlanie było "zbrodnią".

Kolejny uzależniony

A kiedy faktycznie należy udać się do psychiatry? Gdy człowiek nie może już normalnie funkcjonować: nic go nie cieszy, nie odczuwa przyjemności, smaku, jest przygnębiony - tłumaczy psycholożka. Zaznacza jednak, by nie mieć nadziei, że trafi się od razu na kompetentnego lekarza, którzy zapyta o zdarzenia z naszego życia. "Bo jeśli nie zapyta, tylko od razu zapisze środki przeciwdepresyjne, to produktem tej wizyty będzie kolejny uzależniony" - dodaje.

Więcej o: