Adam Hofman wyjaśniał w TVP Info okoliczności towarzyszące tzw. aferze madryckiej, w wyniku której Hofman wraz z dwoma innymi posłami - Mariuszem Antonim Kamińskim oraz Adamem Rogackim - zostali usunięci z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej tego dnia podczas pierwszej od czasu afery konferencji prasowej posłowie wyjaśniali, że ich wyjazd do Madrytu odbył się legalnie, a Kancelaria Sejmu nie straciła na nim ani złotówki.
Hofman w programie "Dziś wieczorem" tłumaczył między innymi, że za całą sprawą stał rzekomo marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Miał on dostać od Platformy Obywatelskiej ultimatum: albo sprawi, że partia wygra wybory, albo on będzie musiał z niej odejść z powodu "zarzutów ws. Ukrainy i afery taśmowej".
Hofman ponownie starał się też udowodnić, że cały proceder - w którym posłowie mieli pobrać kilometrówkę za wyjazd samochodem, podczas gdy polecieli tanimi liniami lotniczymi - był zgodny z przepisami i nie było w nim żadnych nieprawidłowości. - Nigdy nie poświadczałem nieprawdy - zapewniał.
- W PiS zauważono, że w stosunku do nas odbył się lincz medialny - mówił Hofman, opowiadając o wyrzuceniu go z partii. Przyznał, że miał od tego czasu propozycje od innych ugrupowań politycznych. - Jest taka droga renegatów typu Michał Kamiński, którzy za plucie na Jarosława Kaczyńskiego mają natychmiast odpuszczone grzechy - stwierdził. - Były propozycje: zróbcie to, a wszystko będzie dobrze. My nie idziemy taką drogą - zapewnił poseł.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!