"Mery Krismas, Pani Minister". Prawicowy serwis wytyka błędy Nowej Erze i MEN. Czy słusznie?

Od kilku dni w internecie krąży obrazek, który ma ośmieszać wydawnictwo Nowa Era oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej. Przedstawia fragment podręcznika, w którym zamieszczono uproszczoną transkrypcję świątecznej piosenki "Jingle Bells". Jak się jednak okazuje, nie pokazuje on całej prawdy.

"Oł, dżingl bels, dżingl bels, dżingl ol de łej! Oł, łot fan ic tu rajd in e łan hors ołpen slej" - tak wygląda zapis fragmentu świątecznej angielskiej piosenki "Jingle Bells" w podręczniku do muzyki dla szóstoklasistów wydanym przez Nową Erę, a zatwierdzonym przez MEN. Przedstawiony jest w uproszczonej polskiej transkrypcji, a obok widnieje tylko polskie tłumaczenie, w dodatku niezgodne z oryginałem. Nigdzie nie podano tekstu po angielsku - a przynajmniej takie wrażenie można odnieść, patrząc na obrazek, który od kilku dni krąży w internecie.

Ucięty fragment tekstu

Obrazek stał się świetną okazją do tego, by pokazać, na jak beznadziejnym poziomie uczy się języka angielskiego dzieci w Polsce, skoro nie są nawet w stanie przeczytać prostego tekstu w tym języku po kilku latach jego nauki. Chyba jednak mało kto dokładnie przyjrzał się zdjęciu. W lewym dolnym rogu wyraźnie widać fragment uciętego tekstu, sugerujący, że na stronie podręcznika musiało być coś jeszcze:

 

Obrazek z "Dżingl Bels" krążący w internecie. Fot. twitter.com

Tymczasem temat podchwycił prawicowy portal wPolityce.pl . "W klasach 1-3 dzieci mają 2 godziny angielskiego tygodniowo obowiązkowo, a w klasach 4-6 już 3 godziny. Pytanie, czy MEN tak nisko ocenia poziom edukacji języka angielskiego w szkołach publicznych, która kosztuje polskiego podatnika co najmniej kilkaset milionów rocznie, czy może raczej osoby, które opiniowały ten podręcznik, nie dopatrzyły się niczego niestosownego w zwykłym ogłupianiu dzieciaków? Bo jak inaczej to nazwać? Kongratulejszyns!" - czytamy w ich artykule.

Portal żartuje, że podczas spotkań opłatkowych w Brukseli z podręcznika Nowej Ery powinien skorzystać przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, a szefowej MEN Joannie Kluzik-Rostkowskiej życzy "Mery Krismas".

"Zdjęcie z internetu wprowadza w błąd"

Podkreślić należy, że w artykule ani razu nie pada nawet tytuł podręcznika. Nie wiadomo więc, czy zdjęcie nie jest po prostu internetowym żartem, na który dało się nabrać wiele osób, bo zwyczajnie nie można tego skonfrontować np. w księgarni. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak sprawy mają się naprawdę. W tym celu poprosiliśmy o komentarz Agnieszkę von Mallek, rzeczniczkę prasową wydawnictwa Nowa Era.

"Zdjęcie strony podręcznika 'Lekcja muzyki' dla klasy 6. naszego wydawnictwa krążące w internecie jest niekompletne. Wyrwanie fragmentu strony z kontekstu wprowadza czytelnika w błąd i wywołuje całkowicie mylny obraz sytuacji" - pisze w oświadczeniu rzeczniczka, a na dowód załącza pełną rozkładówkę z podręcznika. Widać na niej zarówno zapis nutowy, oryginalny tekst angielski, zapis z uproszczoną transkrypcją oraz polskie słowa piosenki:

 

 

Prawdziwy fragment z podręcznika. Fot. Nowa Era

- Autorką przekładu jest znana poetka Elżbieta Zechenter-Spławińska. Jej tłumaczenie umożliwia zaśpiewanie polskiego tekstu zgodnie z oryginalną melodią. Nie jest to dosłowny przekład. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z podręcznikiem do muzyki, nie angielskiego - podkreśla von Mallek.

"Dzieci nie zrozumieją nieznanych znaków"

Rzeczniczka tłumaczy też, dlaczego wydawnictwo zdecydowało się na uproszczony zapis fonetyczny tekstu. - Jest on powszechnie stosowany w dostępnych podręcznikach na tym poziomie edukacyjnym i wynika nie tylko ze względów dydaktycznych, ale także wprost z zaleceń MEN. Podawanie wymowy obcych słów to jedno z kryteriów oceny podręcznika przez rzeczoznawców językowych. Brak wywiązania się z tych zapisów uniemożliwia uzyskanie pozytywnych opinii rzeczoznawców, wymaganych, aby podręcznik dopuścić do użytkowania w szkołach - mówi.

- Zapis specjalistyczny (np. z użyciem międzynarodowego alfabetu fonetycznego), w którym używa się znaków nieznanych uczniowi szkoły podstawowej, jest dla młodych ludzi zbyt trudny, niekomunikatywny czy wręcz nieczytelny. Uczeń skonfrontowany z takim zapisem, zamiast skupić się na prawidłowym wykonaniu piosenki, skoncentruje swoją uwagę na próbie odczytywania skomplikowanych dla niego lub nieznanych mu znaków - dodaje rzeczniczka.

"Nie wszyscy uczą się angielskiego"

- Dodatkowo należy pamiętać, że podstawa programowa wymaga na tym poziomie edukacji nauczania języka nowożytnego, którym niekoniecznie jest język angielski. Mimo że w praktyce dominuje faktycznie on, to nie możemy zakładać, że wszyscy uczniowie potrafią bez problemów przeczytać tekst zapisany po angielsku, ani dyskryminować dzieci, które uczą się innego języka. W tym przypadku zapis fonetyczny pozwala aktywnie uczestniczyć w zajęciach muzycznych wszystkim dzieciom, niezależnie od ich znajomości jęz. angielskiego - podkreśla von Mallek.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: