4 grudnia terroryści zaatakowali w stolicy Czeczenii - Groznym. W trakcie ataku (skończył się śmiercią całej jedenastki napastników oraz 14 policjantów i cywila) wzywali Ukraińców do poparcia separatystów w Czeczenii (której obecne władze mniej lub bardziej zgodnie współpracują z Kremlem).
Kadyrow wykorzystał to propagandowo. Na swoim profilu na Instagramie napisał, że kazał służbom specjalnym podjąć wszystkie kroki, by "zatrzymać i dostarczyć" do Groznego deputowanych Jurija Beriozę, Andrija Lewusa i Ihora Mosijczuka, śledczym zaś - wszczęcie śledztwa - podaje tvn24.pl.
Ukraińcy nie pozostali dłużni Czeczenowi. W równie ostrych słowach odpowiedział mu jeden z posądzonych, Ihor Mosijczuk, który był jeszcze niedawno zastępcą dowódcy ochotniczego batalionu "Azow".
Zapowiedział, że poprosi o pomoc kolegów, którzy mają kontakty z czeczeńskimi bojownikami. "Chłopaki, znajdźcie tego szakala i przywieźcie go do nas na Majdan. Kadyrow musi odpowiedzieć za zabijanie przez jego bandytów setek Ukraińców w ukraińskim Donbasie" - napisał cytowany przez tvn24.pl Mosijczuk. Deputowany przypomniał też słowa, na które zareagował Kadyrow - o tym, że Ukraina, skoro znajduje się w stanie wojny z Rosją, powinna popierać narody Kaukazu w walce przeciwko Moskwie.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!