W polskich aptekach od kilku miesięcy brakuje niektórych leków objętych refundacją. Jak wskazuje Brukiewicz, mowa m.in. o insulinie, lekach przeciwzakrzepowych czy onkologicznych i pulmonologicznych. Powód? Działająca od trzech lat ustawa refundacyjna sukcesywnie obniża ceny leków deficytowych w Polsce, tymczasem w Europie Zachodniej są one nadal drogie. I także deficytowe. Tę sytuację postanowiły wykorzystać niektóre hurtownie.
- To cały mechanizm, niezgodny z prawem odwrócony łańcuch dystrybucji - mówi prezes Rady Śląskiej Izby Aptekarskiej. Jak wyjaśnia Brukiewicz, leki zamiast do polskich pacjentów, trafiają do zagranicznych hurtowni.
W mechanizmie uczestniczą nie tylko niektóre hurtownie, ale i apteki z nimi współpracujące. Zgodnie z prawem apteka może zwrócić towar tylko hurtowni, od której go kupiła. W przypadku, gdy kupuje od hurtowni X partię leków, a potem zwraca ją hurtowni Y, jest to nielegalne. - A takie zjawiska zaczynają się pojawiać - przekonuje prezes Rady Śląskiej Izby Aptekarskiej.
- Według prawa farmaceutycznego apteka może sprzedawać leki pacjentom lub gabinetom lekarskim. Zadaniem apteki nie jest obsługa hurtu. Apteka sprzedając hurtowni leki, łamie prawo i przedsiębiorca może stracić zezwolenie na jej prowadzenie - mówi Brukiewicz. - Gdy hurtownia Y zdobędzie już daną ilość leków od apteki, potem "sprzedaje je zgodnie z unijnym prawem swobody usług i towarów krajom Europy Zachodniej" - dodaje.
Kto bierze udział w tym procederze? - Mechanizm odwróconej dystrybucji nie zdarza się w dużych hurtowniach, bo wszystko jest tam ściśle kontrolowane. Mniej kontroli jest nad małymi, słabo zaopatrzonymi hurtowniami, które zostały stworzone tylko po to, by reeksportować leki. To samo tyczy się aptek wysyłkowych, "aptek-słupów" - mówi nam były kierownik jednej z hurtowni farmaceutycznych Andrzej Bednarz.
I dodaje: - Jeśli właściciel posiada dziesięć aptek, to zwykle poświęca jedną, która będzie zajmować się nielegalnym zwrotem. Gdy ktoś nakryje takiego właściciela na nielegalnym eksporcie, to grozi mu w najgorszym przypadku zamknięcie tej jednej apteki.
Nielegalne zarabianie niektórych aptek i hurtowni na lekach deficytowych doprowadziło do tego, że pozostałych punktach rośnie liczba niezrealizowanych recept. Sprawa wygląda poważnie, a głos zabrała już Naczelna Izba Aptekarska. "Od dawna docierają do niej tysiące informacji od aptekarzy na temat braku leków ratujących zdrowie i życie pacjentów. Na liście brakujących leków jest około 200 produktów leczniczych w różnych dawkach i postaciach" - czytamy w oświadczeniu Izby.
O skali problemu mówi także Brukiewicz. - Dostajemy zgłoszenia i skargi aptekarzy. Ich życie polega ostatnio na "zdobywaniu" leków deficytowych. Różnica cen leków w Polsce i za granicą spowodowała, że leki są traktowane jak towar. To powoduje pewną patologię i przynosi duże zyski przedsiębiorcom biorącym udział w tym procederze - alarmuje.
Zapytaliśmy o proceder odwróconej dystrybucji prezesa Związku Pracodawców Hurtowni Farmaceutycznych (ZPHF) Andrzeja Stachnika. - Zrzeszamy duże hurtownie z pełnym asortymentem, które zajmują się zaopatrywaniem aptek i szpitali. Nas ten proceder nie dotyczy - mówi Stachnik portalowi Gazeta.pl. - Ale jest wiele małych hurtowni, które mają bardzo niski asortyment i specjalizują się tylko w imporcie i eksporcie. Chodzi o kilkunastu, jak nie kilkuset sprzedawców - dodaje.
- To jest naganne i trzeba to wyeliminować z rynku - podkreśla Stachnik. Przyznaje jednak, że w kraju jest około 700 hurtowni i ciężko wszystkie kontrolować. - Rynek jest bezlitosny, rządzi się swoimi prawami. Wszędzie jest deficyt leków, i kraje europejskie radzą sobie, jak mogą, także skupując od nas towar - dodaje.
Naczelna Izba Aptekarska (NIA) zaproponowała zmianę w Ustawie o prawie farmaceutycznym, która ma zapewnić równe traktowanie hurtowni farmaceutycznych i stałe dostawy leków, na które przedsiębiorca posiada zezwolenie. NIA poinformowała o niedoborach Ministerstwo Zdrowia i Głównego Inspektora Farmaceutycznego.
Sejmowa komisja lekarska zaczęła już debatować nad nowelizacją ustawy. Według projektów posłów o sprzedaży lekarstw za granicę ma decydować Główny Inspektorat Farmaceutyczny, który na podjęcie decyzji będzie miał tydzień. Zdaniem Bednarza GIF ma spore szanse na "uszczelnienie" sprzedaży leków poza krajem.
- Ma zostać stworzona też czarna lista hurtowni - powiedział Stachnik. - Oprócz nowelizacji ustawy mają być też wprowadzone elektroniczne recepty, które pomogą śledzić losy leków. Będzie dzięki nim wiadomo, której aptece są sprzedawane i komu - dodał.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!