Płyta "A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki" jest trzecim albumem Luxtorpedy. Muzyk przyznał, że z każdej sprzedanej płyty zespół ma "niecałe 10 zł".
"Dzisiaj musiałem kupić jeden egzemplarz własnej płyty, bo spotkałem na świątecznych zakupach w Malta Markecie starego przyjaciela i chciałem mu dać 'Buraki'. Więc odważyłem się wejść do Empiku. Patrzę i oczom nie wierzę. Cena 54,99!!!! Nie polecam tej marży" - napisał Litza na fanpage'u Luxtorpedy.
Po wpisie od razu pojawiły się komentarze: "Witaj w realnym świecie Litza". Użytkownicy, dla których taka cena nie jest zaskoczeniem, pytali, ile dostają muzycy z każdej sprzedanej płyty. Friedrich od razu odpowiedział, że do ich kieszeni trafia "niecałe 10 zł". - Spoko, nie po to w sumie się gra. Ale już myślimy, jak wydać nową płytę, żeby była tańsza, a zespół zarobił na nowe gacie - dopisał. Użytkownicy nie dawali mu jednak spokoju i dopytywali się, jak to możliwe, że zespół nie wie, jakie są ceny ich albumów. - My tego tam nie dajemy. Pośrednicy dają - odpowiedział Litza. - To się zmieni przy następnej płycie. Co trzeba, ominiemy - zapowiedział.
Jak widać, kwota, którą przyszło mu zapłacić za album Luxtorpedy, zrobiła na muzyku wrażenie. Wspominał, że gdy były organizowane spotkania w Empiku, na których muzycy podpisywali płyty, CD sprzedawane były w innych cenach. Promocyjnych. - Naszym zdaniem takie, jak powinny być. Tzn. nie więcej niż 35 zł - stwierdził na Facebooku muzyk.
Luxtorpeda nie zgłasza utworów do ZAiKSu, więc cena płyty i tak powinna być niższa. Jednak marża sklepu i podatek VAT robią swoje.
Litza jasno zaznaczył, że to nie z płyt utrzymują się muzycy. Te "niecałe 10 zł" z każdego albumu to nie jest bowiem ich czysty zarobek. - Z tej kwoty zespół płaci jeszcze studio nagraniowe, i to najlepsze! Koszty dojazdów, hoteli - wylicza.
- Niemniej warto to robić, widząc na koncertach tylu zadowolonych ludzi. Za te koncerty możemy sobie kupić nowy sprzęt, wakacje z rodziną, normalne życie. W sumie kupa radości, i tyle. Nasi słuchacze nas utrzymują i za to jesteśmy im wdzięczni - napisał Litza.
Co na to sam Empik? W oświadczeniu przesłanym nam przez rzecznik prasową firmy, Monikę Marianowicz, czytamy:
"Nie współpracujemy bezpośrednio z artystami, dlatego nie możemy komentować wysokości honorariów, które otrzymują z tytułu sprzedaży płyt. Należy podkreślić, że po drodze do docelowego punktu sprzedaży pojawia się wiele dodatkowych kosztów mających wpływ na cenę krążka na półce, o których artysta może po prostu nie wiedzieć. W jej skład wchodzą - poza wynagrodzeniem dla artysty - również podatek, koszty produkcji, marketingu i dystrybucji (logistyki), ZAIKS, marża pośredników, a na końcu marża sklepu.
Istotne jest też to, że płyta zakupiona przez muzyka to album dwupłytowy i nie można jego ceny porównywać do dużo tańszego wydania jednopłytowego, jak czyni to większość komentatorów. Zresztą cena tej płyty na stronie wydawcy jest bardzo podobna - w regularnej sprzedaży kosztuje on 52,99zł, więc nie jest to duża różnica.
Ostatnią kwestią jest też porównywanie ceny płyty w sklepie stacjonarnym ze sklepem internetowym. Ten drugi zawsze będzie tańszy, bo inna jest struktura kosztów (niższe są koszty utrzymania punktu). Również w sprzedaży internetowej, którą też oferuje Empik, cena albumu jest niższa."
Po otrzymaniu oświadczenia Empiku sprawdziliśmy cenę albumu na stronie producenta - firmy Metal Mind. Rzeczywiście, krążek w regularnej sprzedaży kosztował 52,90 zł, a w promocji - 49,99 zł:
Metal Mind Metal Mind
Gdy jednak godzinę później weszliśmy na stronę sklepu, cena płyty nagle zmalała - teraz "Buraki" kosztują w promocji 39,99 zł:
Metal Mind Metal Mind
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!