Prezes Legii po karze UEFA rozważa pozwy cywilne. ''Argument finansowy skutkuje''

- Wydaje mi się, że dobrą drogą będzie pociągnięcie do odpowiedzialności finansowej tych osób, które odpowiadają za to, że teraz dostajemy karę - powiedział w TOK FM Bogusław Leśnodorski. Prezes Legii rozważa pozwy cywilne przeciw kibolom.

Komisja Dyscyplinarna UEFA ukarała Legię Warszawa rozegraniem dwóch meczów bez udziału publiczności w piłkarskiej Lidze Europejskiej za zachowania rasistowskie kibiców podczas czwartkowego spotkania wyjazdowego grupy L z Lokeren. Warszawski klub będzie musiał też zapłacić łącznie 105 tys. euro grzywny za zamieszki na stadionie, użycie pirotechniki oraz inne akty wandalizmu.

Do tego na antenie TOK FM odnosił się prezes klubu Bogusław Leśnodorski. - Na razie czekamy na monitoring z Belgii - stwierdził. I zapowiedział, jakie kroki rozważa wobec tych, którzy zachowywali się skandalicznie na stadionie: - Wydaje mi się, że dobrą drogą będzie pociągnięcie do odpowiedzialności finansowej tych osób. Może na drodze cywilnej - podkreślił.

- Nie mam tego jeszcze przemyślanego, ale od dłuższego czasu widzę, że argument finansowy skutkuje. Jak ktoś wie, że musi ponieść konkretne konsekwencje, które będą go realnie bolały, to może więcej przykłada wagi - mówił w rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem. - Proces cywilny to droga, którą trzeba rozważyć.

Leśnodorski mocno stwierdził, że nie rozumie toku rozumowania ludzi, którzy sądzą, że "krzywdzenie klubu i szkodzenie mu jest dobre. Głupota nie może być również usprawiedliwieniem".

"Poglądy można manifestować gdzie indziej, nie na stadionie"

Leśnodorski jednoznacznie stwierdził, że stadiony to nie miejsce na okazywanie swoich poglądów politycznych. - Można być politykiem i mieć skrajne poglądy i być wybranym do europarlamentu. I to jest miejsce, gdzie można manifestować swoje poglądy. Stadion takim miejscem nie jest - powiedział w TOK FM.

- To trzeba zaakceptować i ta sprawa wydaje się paradoksalnie prosta - kontynuował Leśnodorski. - Wystarczy, że wszyscy zrozumieją, że to nie jest miejsce do tego, żeby manifestować swoje poglądy. Wydaje mi się, że jedyna droga to uświadamianie jak bardzo to boli klub i jak dużo kłopotów i jest negatywnych historii przez kompletną głupotę.

Prezes klubu podkreślił jednak, że nie zamierza iść na "totalną wojnę" z trybunami. - Ja i klub jesteśmy ofiarami tych incydentów. Jak ktoś chce epatować swoimi przekonaniami, to jest do tego wiele innych miejsc, np. polityka, telewizja radio. Nie stadion.

"Należy rozmawiać"

Jak w takim razie powstrzymać takie incydenty na stadionie? - My dalej uważamy, ze należy rozmawiać i to jest trochę tak jak z wieloma innymi kwestiami: tak jak są ludzie, którzy przepuszczają starsze osoby w tramwaju, tak są ludzie, którzy stojąc koło kogoś, kto zachowuje się tak, że szkodzi klubowi, mogą zwrócić uwagę.

"W przedmiotowej sprawie klub będzie wnosił o szczegółowe uzasadnienie ww. decyzji i po jego otrzymaniu rozważy skorzystanie z możliwości odwoławczych. Do czasu zamknięcia odpowiedniego procesu klub wstrzymuje się z ewentualnymi zwrotami należności za bilety na mecze bez udziału publiczności" - czytamy w oświadczeniu klubu Legia Warszawa.

Więcej o: