Gergely Barki jest badaczem w węgierskim muzeum narodowym w Budapeszcie. Kilka lat temu oglądał ze swoją córką hollywoodzki film dla dzieci pt. "Stuart Malutki". W pewnym momencie zauważył, że na ścianie w jednej ze scen wisi obraz węgierskiego malarza Roberta Bereny - uważany za zaginiony od kiedy sprzedano go na wystawie w 1928 roku.
- Nie mogłem uwierzyć swoim oczom, kiedy zobaczyłem zaginione arcydzieło Bereny na ścianie za Hugh Lauriem - powiedział w rozmowie z dziennikiem "The Guardian" . - Prawie upuściłem córkę, którą trzymałem na kolanach - dodał.
Barki od razu rozpoznał obraz, mimo że znał go tylko z niewyraźnego, czarno-białego zdjęcia. Natychmiast wysłał maile do twórców filmu, ale odpowiedź od scenarzystki dostał dopiero po dwóch latach - pisze "Guardian". Ta powiedziała, że obraz wisiał na ścianie w jej domu, a kupiła go za niewielkie pieniądze w sklepie z antykami w Kalifornii. Po jakimś czasie sprzedała go kolekcjonerowi.
Bereny był główną postacią przedwojennego ruchu awangardowego na Węgrzech. Po I wojnie światowej zamieszkał w Berlinie, gdzie miał romans z Marleną Dietrich i - jak twierdzi Barki - z księżną Anastazją, córką cara Mikołaja II.
Obraz wrócił już do Węgier. Zostanie wystawiony na aukcji 13 grudnia.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!