Miller: "Już widzę kondukt Urbana. To będzie chwila satysfakcji". Hartman: "Odrażające"

- Mogę się założyć, że to ja pochylę się nad trumną Jerzego Urbana, a nie odwrotnie. Już widzę ten kondukt, skromniutki oczywiście, który odprowadza pana Urbana na miejsce zasłużonego odpoczynku - stwierdził w "Super Ekspressie" Leszek Miller, szef SLD. Dodał, że będzie to dla niego chwila satysfakcji. "Odrażające" - stwierdza prof. Jan Hartman.

W "Super Expressie" ukazała się rozmowa Sławomira Jastrzębowskiego, redaktora naczelnego tabloidu, z Leszkiem Millerem, szefem SLD.

Sławomir Jastrzębowski: Największa kanalia w Polsce, Jerzy Urban, powiedział o panu, że jest pan trupem, ale trupem chodzącym. I co pan na to?

Leszek Miller: - To jest takie marzenie Jerzego Urbana, które liczy już co najmniej dziesięć lat. Ale mogę się założyć, że to ja pochylę się nad trumną Jerzego Urbana, a nie odwrotnie. Już widzę ten kondukt, skromniutki oczywiście, widzę ten kondukt, który odprowadza pana Urbana na miejsce zasłużonego odpoczynku.

Czyli weźmie pan udział w ewentualnych uroczystościach pogrzebowych?

- Chyba tak, dlatego że ta chwila satysfakcji warta jest takiego wyrzeczenia.

"Medialne pałkarstwo"

W Poranku Radia TOK FM na tę rozmowę uwagę zwrócił Jacek Żakowski. - Pamiętam Leszka Millera jako fajnego, wesołego faceta. A tu coś się stało - mówił. Stwierdził, że samej rozmowy komentować już nie trzeba. Zrobił to jednak prof. Jan Hartman, filozof z UJ, były już polityk Twojego Ruchu. "Jeszcze nie widziałem, żeby z uśmiechem na ustach jeden polityk rozprawiał o rychłej śmierci drugiego polityka i radował się jej bliską perspektywą" - stwierdza na blogu w serwisie Polityka.pl.

"Miller na głowę pobił starszego kolegę w medialnym pałkarstwie" - ocenia prof. Hartman. "Takich rzeczy się nie mówi, a nawet nie myśli" - podkreśla, nazywając słowa Millera "skandalicznymi i odrażającymi".

Jak komuch nienawidzi komucha

"Jeśli jednoczenie sił lewicy przed wyborami ma polegać na licytowaniu się, który były komuch bardziej nienawidzi drugiego komucha, to nic z tego nie będzie" - wskazuje Hartman w kontekście przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.

Filozof radzi Millerowi wykonanie "wspaniałomyślnego kroku w tył" i wpuszczenie na scenę polityczną ludzi "bez PZPR-owskich obciążeń". "Akceptowalnych dla milionów postępowo myślących Polaków, którzy chcą nowoczesnej, demokratycznej i społecznie sprawiedliwej Polski, ale bez Urbanów i Millerów na trybunach" - zaznacza.

Cały wpis w serwisie Polityka.pl >>>

Więcej o: