1200 osób przyszło posłuchać Tymochowicza w SGH. Agitacja wyborcza, żart o Trynkiewiczu... "Czujemy się oszukani". Mamy odpowiedź

Piotr Tymochowicz podczas wykładu w SGH miał sugerować m.in., że po Lepperze i Palikocie równie łatwo można by wypromować... pedofila Mariusza Trynkiewicza. To jednak nie koniec kontrowersji: PR-owiec zakłada partię, ale podpisy próbował zebrać w specyficzny sposób. - Sam wykład nie ma dla mnie sensu; po co miałbym to robić charytatywnie?- tłumaczy w rozmowie Gazeta.pl.

Tymochowicz to znany specjalista ds. wizerunku, o którym mówi się, że do perfekcji opracował techniki manipulacji. Współpracował z wieloma najbogatszymi Polakami, ale bezsprzecznie jego największym osiągnięciem jest wypromowanie nieżyjącego już lidera Samoobrony Andrzeja Leppera, a także udział w sukcesie wyborczym Ruchu Palikota z 2011 r. (dziś Twojego Ruchu).

Tymochowicz zapowiedział niespodziankę

"Jestem przedstawiany jako PR-owiec, a nigdy nim nie byłem. Nie jestem nawet marketingowcem. Kim jestem i co robię tak naprawdę, powiem dopiero na spotkaniu w Szkole Głównej Handlowej. Na wykładzie chciałbym przedstawić wam coś, co w jakiejś mikro- a może i makroskali zmieni naszą rzeczywistość pod kątem społecznym i biznesowym. Będę chciał zaangażować do pewnych projektów jakichś 250-300 osób. Na spotkaniu powiemy sobie o możliwości współpracy" - tak sam Tymochowicz zapowiedział swój wykład w SGH, który odbył się 26 listopada. Nic dziwnego, że po takiej zachęcie do wzięcia udziału w prezentacji zgłosiło się - jak podaje użytkownik serwisu Wykop.pl - aż 2 tys. osób.

Według relacji Internauty wystąpienie Tymochowicza trwało dwie godziny. Najciekawszy fragment spotkania nastąpił jednak dopiero po jego zakończeniu. Od początku wiadomo było, że specjalista ds. wizerunku szykuje jakąś niespodziankę: ten punkt umieszczono nawet w harmonogramie spotkania .

Wykład zorganizowało Studenckie Koło Naukowe Rozwoju Osobistego przy SGH. Według planów Tymochowicz miał mówić m.in. o "mitach o szczerości w komunikacji" czy "praktycznej demonstracji charyzmy". Wśród wypisanych tematów zwracają uwagę dwa punkty: "antypartia" i wspomniana wcześniej "niespodzianka". Oba okazały się ściśle ze sobą powiązane.

2 godziny wykładu, a potem...

"Tymochowicz zaczął gadać, że tworzy nową partię - ANTY PARTIĘ - która ma być partią buntu społecznego" - pisze użytkownik serwisu Wykop.pl. Jak dodaje, PR-owiec zapowiedział, że "rozda formularze, gdzie można zostawić dane, jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej". Okazało się, że ów dokument to tak naprawdę... standardowy formularz do zebrania podpisów dla nowej partii politycznej. "A jak wiadomo, potrzeba tysiąc takich podpisów przy rejestracji" - przypomina "wykopowicz". Czyżby spec ds. wizerunku chciał wprowadzić ludzi w błąd, licząc na to, że nie przeczytają nagłówka na kartce, na której się podpisują?

Według informacji krążących w internecie, partia Tymochowicza ma się składać z części dawnych członków Twojego Ruchu, którzy opuścili niedawno ugrupowanie. Jej twarzą ma też być ponoć Zbigniew Stonoga - kontrowersyjna postać, która od kilku miesięcy pojawia się w mediach. Popularność biznesmenowi przyniosła "krucjata" m.in. przeciwko państwu i policji.

To jednak nie wszystkie kontrowersje pojawiające się w związku z wykładem. W jego trakcie miała paść sugestia, że po Lepperze i Palikocie można wypromować także Mariusza Trynkiewicza - podaje serwis 3obieg.pl .

"Sam wykład nie ma sensu; po co miałbym to robić charytatywnie?"

O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy też samego Tymochowicza. - To chyba żarty! Nigdy nie użyłem nazwiska Trynkiewicza, zresztą nawet nie pamiętałem, jak on się nazywa. To jakaś bzdura totalna! Mówiłem o tym, że skreślamy ludzi, że w każdym, nawet najgorszym człowieku, trzeba zobaczyć ziarenko dobra. Ale jeśli to ludzie uważają za kontrowersyjne, to dla mnie to jest motywacja, żeby tym bardziej to robić - podkreśla w rozmowie z portalem Gazeta.pl.

PR-owiec odniósł się też do oskarżeń o agitację podczas wizyty w SGH. - Jestem zdziwiony tą sytuacją. Organizatorzy, zapraszając mnie, dali mi całkowitą swobodę poczynań. Uprzedziłem ich również, że pod koniec, by nie zaburzać samego wykładu, opowiem o projektach, do czynnego uczestnictwa w których zapraszam studentów. Sam wykład nie ma dla mnie sensu; po co miałbym to robić charytatywnie? - pyta.

- Powiedziałem organizatorom, że skoro nie mogą mi zapłacić (bo taką mają tradycję ), to ja mogę być gościem uczelni, tylko pod warunkiem że potem rozdam różne listy, dotyczące wszystkich moich projektów, nie tylko partii - która zresztą nie jest moim ugrupowaniem. Po wykładzie namawiałem młodych ludzi m.in. do zaangażowania się w procedurę resocjalizacji więźniów; ale to było już w części, którą sami organizatorzy opisali jako "niespodzianka". Ja dokładnie poinformowałem, co zamierzam zrobić, a oni musieli o tym wiedzieć, skoro tak to reklamowali - tłumaczy.

Organizatorzy się odcinają

Inaczej całą sytuację widzą organizatorzy wydarzenia. "Chcemy odciąć się od ostatniej części wykładu, która nie miała nic wspólnego z misją naszego Koła. Jesteśmy organizacją apolityczną, nie jest związane z żadną partią, związkiem wyznaniowym czy organizacją. (...) Mając na uwadze dobre imię Koła, chcemy podkreślić, że już nigdy więcej nie zaprosimy Piotra Tymochowicza. Przeprowadzone działania zostały zrealizowane mimo jasnego komunikatu z naszej strony, że nie wyrażamy na to zgody" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku.

Post użytkownika SKN Rozwoju Osobistego SGH .

Więcej szczegółów zdradza portalowi Gazeta.pl Paweł Kondzior, koordynator spotkania. Prostuje też wiele nieścisłości (w sieci krążą informacje, jakoby w spotkaniu wzięło udział 800 osób): - W szczytowym momencie chęć udziału w wykładzie Tymochowicza zgłosiło na Facebooku 2150 osób. Ile z nich przyszło, dokładnie oszacować nie sposób, ale na pewno było ich ok. 1200. Sama aula ma 718 miejsc, wszystkie były zajęta, a oprócz tego kilkaset osób siedziało na podłodze - mówi. Jak podkreśla, "pod koniec wykładu większość miejsc się zwolniła, bo widownia jest inteligentna i jej też agitacja się nie podobała".

"Wykład przerodził się w debatę polityczną"

- My sami jako organizatorzy czujemy się zażenowani i oszukani. Było kilka takich momentów, że myślałem, iż spadnę z krzesła. Podczas spotkania wydarzyło się wiele rzeczy, które w ogóle nie były z nami uzgadniane i o których nie mieliśmy pojęcia, np. obecność b. posłów Twojego Ruchu - opowiada Kondzior.

Kondzior mówi, że punkt programu zapowiedziany jako "niespodzianka" miał trwać 30 min i dotyczyć projektów, które chce przedsiębrać Tymochowicz. - To miało być coś związanego z resocjalizacją więźniów, nie było mowy o polityce. A w rzeczywistości wykład przerodził się w coś w rodzaju debaty politycznej. Coś takiego nigdy się wcześniej nie zdarzyło - podkreśla nasz rozmówca.

"Nie było zgody na rozdanie formularzy"

Kondzior potwierdza, że na spotkaniu rozdano formularze poparcia dla zgłoszenia partii politycznej ANTY PARTIA. - Absolutnie nie wyrażaliśmy na to zgody. Zgodziliśmy się wyłącznie na to, by ludziom rozdać kartki dot. ich udziału w rekrutacji do projektów Tymochowicza. Mieli tam podawać tylko imię, nazwisko i numer telefonu, nie było mowy choćby o numerze PESEL. Słuchacze mogli czuć się wprowadzeni w błąd, bo nie było im jasno przedstawione, co im się daje do podpisania - mówi Kondzior.

- Gdy ludzie zorientowali się, o co chodzi, reagowali różnie. Ktoś zrobił z jednej karty samolot i rzucił w stronę Tymochowicza, ludzie je przekreślali, dopisywali teksty od siebie - opisuje nasz rozmówca.

Tymochowicz: Nigdy nie użyłem nazwiska Trynkiewicza

Co na to Tymochowicz? Specjalista ds. wizerunku zaznacza, że listy m.in. w sprawie projektu więziennego zostały rozdane po to, by uczestnicy spotkania mogli aktywnie włączyć się w akcję i podać do siebie kontakt. Do czasu naszej rozmowy chęć uczestnictwa w projekcie miało zadeklarować już ponad 400 osób. Kolejne 500 osób zgłosiło się do drugiego przedsięwzięcia, poświęconego konsultingowi.

Tymochowicz zaprzeczył też relacjom o niezadowoleniu obecnych na sali osób, które miały być oburzone faktem zbierania podpisów popierających jego partię. - Miałem bardzo miłe, ciepłe przyjęcie. Zresztą to nie był zapis do partii, tylko poparcie projektu związanego z założeniem partii - mówił. Jak dodał, po wykładzie dostał setki wiadomości od osób, które marzą o współpracy z nim.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: