Rabunkowy napad na Kohlerów (feralnej nocy w ich domu w Wimbledonie była także żona 55-letniego wykładowcy oraz ich córki) wzburzył w sierpniu brytyjską opinię publiczną. Powodem ogromnego zainteresowania sprawą była m.in. wyjątkowa brutalność napastników.
Na opublikowanych krótko po zdarzeniu zdjęciach, które obiegły internet, widać, że obrażenia, których doznał wykładowca, były naprawdę poważne - tabloidy na wyspach rozpisywały się o "zmasakrowanej twarzy" Kohlera. Akademicki nauczyciel musiał się poddać chirurgicznym zabiegom rekonstrukcji twarzy i wciąż narzeka na problemy z okiem uszkodzonym podczas ataku. Ale co dokładnie wydarzyło się w Wimbledonie 11 sierpnia?
Tabloid " Daily Mail " ze szczegółami opisuje tamten wieczór: Kohler wraz z rodziną miał grać w grę planszową, gdy ktoś zapukał do drzwi. Wykładowca prawa w londyńskiej School of Oriental and African Studies otworzył drzwi, sądząc, że odwiedzający to znajomi jednej z jego córek. Okazało się jednak, że byli to bandyci. W toku śledztwa policja ustaliła, że wszyscy pochodzą z Polski - napastnicy to 29-letni Dawid T., 32-letni Mariusz T., 23-letni Paweł H. oraz 29-letni Oskar P.
Krzycząc "Gdzie są pieniądze?" złodzieje wtargnęli do domu, przewracając Kohlera na ziemię i grożąc, że roztrzaskają mu głowę drewnianą szafką. Groźby kierowali także wobec jego żony, którą usiłowali skrępować i przywiązać do krzesła.
Na szczęście wkrótce na miejscu pojawiła się policja wezwana przez 24-letnią córkę Kohlerów - kobiecie udało się uciec do jednego z pokojów, zabarykadować się w środku i zadzwonić pod numer alarmowy. Dwaj sprawcy zostali aresztowani na miejscu, dwóm pozostałym Polakom udało się zbiec.
Polonijny portal Bham.pl pisze, że "T. wpadł sześć dni później. Jechał skradzionym samochodem, w którym przewoził znaczne ilości narkotyków. P. funkcjonariusze wyśledzili po miesiącu w drodze do jego domu w Leominster w Herefordshire".
Wszyscy czterej przyznali się w środę przed Kingston Crown Court do winy. Cała czwórka była oskarżona o "aggravated burglary" (wedle brytyjskiego prawa jest to włamanie z użyciem broni i ze świadomością, że w danym budynku czy mieszkaniu znajdują się mieszkańcy).
Dwaj Polacy przyznali się także do świadomego spowodowania poważnych obrażeń ciała ofiary. Pozostali zaprzeczyli temu oskarżeniu. Wyrok w sprawie wszystkich czterech oskarżonych ma zapaść 29 stycznia. Do tego czasu pozostaną w areszcie.
BBC o całej sprawie pisze w bardzo powściągliwy sposób, ale np. "The Independent" zwraca uwagę, że Polacy wybrali sobie dość zagadkowy cel ataku. - Mówiłem im "nie ma tu żadnych pieniędzy, na litość boską, jestem pracownikiem naukowym!" - cytuje słowa Kohlera gazeta.
Z kolei tabloidy " Daily Mail " i " The Telegraph " o sprawie piszą bardzo mocno akcentując polskie obywatelstwo oskarżonych. Wpisują się także w coraz głośniejszy na Wyspach ton głosów nawołujących do ograniczenia swobodnego przepływu obywateli innych państw UE do Wielkiej Brytanii.
Już w tytułach tekstów obu dzienników pojawiają się sformułowania o "polskim gangu" i "polskich bandziorach", a w obu artykułach motywem przewodnim jest oburzenie, że tacy ludzie (wszyscy czterej jeszcze w Polsce mieli poważne problemy z prawem i długie policyjne kartoteki) bez trudu dostali się do Wielkiej Brytanii.
"Te doniesienia zwiększą presję na ministrów, którzy powinni odzyskać kontrolę nad granicami i wdrożyć skuteczną kontrolę groźnych obywateli UE przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii" - czytamy w "Daily Mail".
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!