"Echo Moskwy" idzie na ugodę. Młoda Lesia ustali, co wolno rosyjskim dziennikarzom w sieci

Młoda dziennikarka Lesia Riabcewa, asystentka redaktora naczelnego "Echa Moskwy", przygotuje kodeks zachowania rosyjskich dziennikarzy w mediach społecznościowych. Kodeks będzie obejmował wszystkich. To wynik ugody z zarządem Radia Echo Moskwy.

Od miesiąca wiadomo, że Kreml chciał zamknąć jedno z ostatnich niezależnych mediów - Radio Echo Moskwy. Legendarnemu redaktorowi naczelnemu Aleksiejowi Wenediktowowi groziła dymisja. Poszło o audycję Aleksandra Pluszczewa "Na własne oczy", w której komentowano obronę lotniska w Doniecku. Goście w studio wychwalali walkę ukraińskich żołnierzy i porównywali ją do obrony Stalingradu.

Po audycji, na początku listopada, urząd kontrolujący media rosyjskie, czyli Federalna Służba Nadzoru w sferze łączności, technologii informatycznych i masowego przekazu (Roskomnadzor), tak zwane "ministerstwo prawdy", przysłał radiu oficjalne upomnienie za "usprawiedliwianie zbrodni wojennych", o czym pisała już Gazeta Wyborcza . W zeszłym tygodniu wynegocjowano ugodę z radiem.

Kodeks obejmie wszystkich dziennikarzy

Tydzień temu, w środę, Michaił Lesin, przedstawiciel holdingu Gazprom-Media, który posiada 66 proc. udziałów rozgłośni, spotkał się z Wenediktowem, by ustalić kompromis z radą programową radia. Po zakończeniu negocjacji nie wystosowano żadnych oficjalnych ogłoszeń. Po pięciu dniach milczenia, o wynikach negocjacji poinformowała młoda dziennikarka Lesia Riabcewa na swoim blogu .

"Według rozporządzenia Wenediktowa zostałam wyznaczona na koordynatora grupy roboczej" - pisze Riabcewa. Grupa robocza, której będzie przewodniczyć dziennikarka, ma za zadanie przygotować zasady zachowania dziennikarzy w mediach społecznościowych. W miesiąc. Kodeks zostanie dołączony do statutu redakcji "Echo Moskwy". Będzie dotyczyć nie tylko dziennikarzy rozgłośni, czy holdingu Gazprom Media. Jak tłumaczy Riabcewa, obejmie "wszystkich dziennikarzy: rozgłośni, holdingu czy kraju - nieważne".

"Nie Putin, tylko notatka Riabcewej ograniczy wolności słowa"

Nie wiadomo do końca dlaczego umowa dotycząca rozgłośni ma dotyczyć wszystkich dziennikarzy w Rosji. Nie wiadomo też dlaczego bliżej nieznana młoda dziennikarka została wyznaczona do roli przewodniczącej grupy roboczej, w której skald wejdą przedstawiciele rozgłośni, Gazprom Media, Roskomnadzoru, Amnety International i organizacji "Reporterzy bez granic". Ustalą, co wolno, a czego nie wolno dziennikarzom zamieszczać na ich prywatnych profilach, m.in. na Facebooku, Twitterze.

Sprawa Riabcewej wzburzyła środowisko rosyjskich mediów. Nie do końca rozumieją, dlaczego legendarny Wenediktow powierzył jej to zadanie. Nie do końca też dowierzają jej intencjom. Dziennikarz Anton Kryłow skomentował, że to nie Władimir Putin przyczyni się do ograniczenia wolności słowa w Rosji, tylko właśnie "naiwna notatka Riabcewej złamie kręgosłup rosyjskim mediom". "Jeśli za każde przekleństwo pod adresem Riabcewej dawaliby jej rubla, to pewnie do końca dnia suma uzbieranych pieniędzy przewyższyłaby kapitał całej rozgłośni" - napisał Kryłow na portalu Wzgliad .

Dziennikarze do Riabcewej: "Nikt wcześniej pani nie znał"

Lesia Riabcewa odpowiadała też na wątpliwości dziennikarzy na antenie niezależnej telewizji Dożdż .

- Czy dobrze rozumiem, że Echo Moskwy zażartowało sobie z Roskomnadzora, wyznaczając cię do tej roli? - pyta prowadząca.

- Nie, Roskomnadzor wie o tym, że będę przewodniczącą grupy roboczej. Obiecali, że pomogą mi przy konsultacjach - odpowiada Riabcewa.

- Nikt wcześniej pani nie znał. Dla wszystkich było nowością, że młoda dziewczyna, pomocnik redaktora naczelnego, będzie tworzyć prawo dla wszystkich dziennikarzy. Podczas prac w grupie roboczej będzie pani wyrażać opinię Wenediktowa czy własną?

- Wenediktow przekazał mi pełną odpowiedzialność - potwierdziła Riabcewa.

Niewygodny tweet Pluszczewa

Sprawa kontroli zachowania dziennikarzy w mediach społecznościowych została szerzej poruszona po sprawie dziennikarza "Echa Moskwy" Aleksandra Pluszczewa. Tego samego, który była autorem niewygodnej audycji o donieckim lotnisku.

Pluszczew otrzymał wymówienie z pracy po tym, jak opublikował tweet: "Czy jest boska sprawiedliwość?". W ten sposób skomentował utonięcie Aleksandra Iwanowa, starszego syna szefa administracji prezydenta Rosji. Iwanow 10 lat temu zabił na przejściu moskiewską emerytkę. Sprawę umorzono, stwierdzając, że wypadek spowodowała ofiara.

Pluszczew wrócił do rozgłośni. Decyzję o jego zwolnieniu anulowano 19 listopada - w dniu negocjacji z zarządem radia.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE!

Więcej o: