Wyniki wyborów. "Kilka dni temu dałbym sobie rękę uciąć, że Dutkiewicz i Majchrowski w cuglach pójdą powyżej 50 proc..."

Wyniki wyborów. Według sondażu IPSOS wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Na drugim miejscu - Platforma Obywatelska. - Efekt Tuska i efekt Kopacz, o których tak dużo w ostatnich tygodniach tak dużo mówiliśmy, nie wystarczyły - skomentowała na antenie TOK FM Anna Gielewska z tygodnika "Wprost".

PiS wygrywa wybory samorządowe. Wg badania IPSOS partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła w sejmikach wojewódzkich 31,5 proc. poparcia, PO - 27,3 proc., PSL - 17 proc., SLD - 8 proc., KNP - 4,2 proc, Ruch Narodowy - 1,7 proc.

- Wszystko wskazuje na to, że PiS wygrywa, ale ta różnica nie jest na tyle duża, żeby to przesądzać w sposób jednoznaczny i ostateczny - komentowała podczas wieczoru wyborczego w TOK FM Anna Gielewska z tygodnika "Wprost". - Chociaż te wyniki badania robione przez tę sondażownię sprawdzały się w ostatnich wyborach... - dodała.

Zdaniem dziennikarki, jeśli te wyniki się utrzymają, to znaczy, że "efekt Tuska" i "efekt Kopacz", o których tak dużo w ostatnich tygodniach się mówiło, nie wystarczyły Platformie. - A efekt afery madryckiej nie okazał się tak mocny, jakby mógł - podkreśliła Gielewska.

- To mogą być pod względem symbolicznym pierwsze wygrane wybory PiS-u od lat - podkreślił dr Robert Sobiech. Bogusław Chrabota, naczelny "Rzeczpospolitej", przypomniał: - Te wybory są ważne, ponieważ w sejmikach będzie dzielona gigantyczna kwota pieniędzy na potrzeby samorządowe. Od tego, kto przeważa w sejmikach, jakie koalicje powstaną, tak te pieniądze będą dzielone -

Liczy się frekwencja

Według badania IPSOS frekwencja w tych wyborach wyniosła 46,4 proc. - I to jest bardzo ważne - stwierdził Chrabota. - To bardzo dobre dane. Bałem się czegoś, co ja nazywam "efektem Hofmana" - on nie tylko osłabił zaufanie do PiS-u, ale osłabił wiarę w klasę polityczną. To kompromitacja, która mogła wyzwolić w ludziach niechęć do wzięcia udziału w wyborach.

To dlaczego ludzie poszli do urn? - Zrozumieli, że w tych wyborach nie chodzi o partie, ale o troskę o własne interesy. "Efekt Hofmana" nie zadziałał.

- Pamiętajmy, że nie są to dane z frekwencji z samej godz. 21 - zauważył dr Robert Sobiech. - Będziemy mieli pewnie kolejne dane, które podniosą frekwencję. Ale nawet jak będzie ona na poziomie 47 proc., to dla mnie jest to zła wiadomość. Zakładałem, że przynajmniej w tych wyborach ludzie będą bardziej widzieli powiązanie swojego głosu ze swoim udziałem w tym, co się dzieje.

Drugie tury

Wg sondażu, w takich miastach, jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Poznań i Katowice, dojdzie do drugich tur w wyborach prezydenckich. - Jestem zszokowany, że ci "pewni" kandydaci do kontynuacji "misji wielokadencyjnej" nie wygrywają w pierwszej turze - stwierdził Chrabota.

Zobacz wideo
Więcej o: